Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 043.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

owo. Aż obmywszy go pięknie i obwiązawszy płótnami, położył na tapczanie, aby się krew w nim uspokoiła cokolwiek i rany przykrzepły. Dopiero przyszedł do naszéj izby:
— Cóż? — rzecze — jakże się ma pacyent?
— Nie dobrze — odpowiedziałem — gęba rozpłatana głęboko.
— A cóżeście mu zrobili?
— Obmyliśmy wódką trochę i obłożyliśmy miodem.
— A niezaszyta?
— Nie.
— Otóż go macie! zaszyć trzeba, bo by się nigdy niezrosła. — Ja na to:
— Któż zaszyje, kiedy po felczera posłano dopiero do Leśka?
— Ho, ho, ho! Kto zaszyje? kto umie ranę zrobić, ten powinien ją umieć i zaszyć. Ja mu zaraz zaszyję; felczerowałem przecież nieraz w potrzebie. Panu Franciszkowi Puławskiemu, kiedy został pocięty pod Hoszowem, felczerowałem zaraz na polu i potém, kiedy leżał w Leskim zamku, — i felczerowałem mu póty, póki go na własnych rękach nie wy-