Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 045.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zdrów całkiem. Szlachta pomału poczęła się rozjeżdżać z Bereski, a inni znów przyjeżdżali; jedni jak to zwyczajnie w gościnę, inni dla ciekawości: ja tylko jeden jak przykuty siedzieć musiałem przy jego łożu, bo tak nakazywała powinność moja jako sekundanta, i taki był mandat Deręgowskiego, który mi mówił: — Pilnuj go wasze, jakby matka rodzona; niechaj wiedzą Przemyślanie, że jako z serca ich bijemy, ta i z serca ich potém goimy.

∗             ∗

Za dwie Niedziele chory począł przemawiać po trochę, choć nie wyraźnie, a jak jeno wstał i uczuł się, że chodzić może, jął się gwałtem napierać do domu. Perswadował mu pan Chorąży, perswadowaliśmy wszyscy, ale nic niepomogło; codzień mu się zdrowie wzmagało, że codzień też tęskniéj mu było do domu. Aż już jednego dnia ku końcowi trzeciego tygodnia, ani sposobu było go wstrzymać.
— Pożyczycie mi woza, ja się na nim położę i tak mnie mój Bartłomiéj zawiezie.
— Ha! więc niech i tak będzie — odpo-