Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 063.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Opowiedziałem daléj.
— Jako! więc jeszcze i waszeć sam wjechawszy już w nasze zagony, śmiałeś mordować szlachtę po drodze?...
— Napadli mnie JW. Panie.
— Napadli? to być nie może! Przemyślanie spokojni jak dzieci i nie napadają nikogo.
— Panie Podkomorzy! — rzekłem surowo — kiedy ja mówię, że napadli, to napadli! Fałszu nikt mnie nie zada bezkarnie, choćby był taki stary jak Matuzal i zasiadał w Senacie! jestem szlachcic krwi dobréj, i żadnych przymówek dla honoru mojego nie znoszę, a kto mnie nie wierzy na słowo, ten....
— Pofolguj waszmość — przerwie Podkomorzy — pofolguj! gdzieś w ukropie kąpano, ani słowa wymówić nie dasz. — A do gwardyana: Hardy naród ta szlachta Sanocka! już poczynam żałować, żem tam nabył teraz tych kilka wiosek.
Tymczasem owi, którzy za mną gonili, niewiedząc gdziem się im podział, wielki rozruch uczynili po mieście. Co było szlachty, wszystko wyrunęło w ulice, pospólstwo do nich się