Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 069.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jeszcze tém większéj nabierało u nich prawdy, że słyszeli o mnie, żem się bił bardzo młodo w czasie różnych wojen, a Przemyślanie zawsze wielkie oczy robili na takich ludzi, bo bitwy zdaleka tylko widywali. Więc przybliżali się do mnie i rozmawiając, oglądali mnie ze wszech stron szepcąc sobie po kątach: — Twarda młodzież w téj ziemi Sanockiéj, szkoda tylko, że tak skora do bójki choćby i ze swojemi. Inni, niewiedząc zawsze jeszcze, że Niezabitowski w pojedynku raniony, mówili: — I że to u nich nic nie znaczy, ani ród, ani familia, na Starościca się porwali, jakby na zagonowego! — A trzeba wiedzieć, że w saméj rzeczy ród Niezabitowskich dobrą krew w sobie ma, i tęgich ludzi produkuje, o czém świadczy historya, mówiąc: że jeden Niezabitowski za króla Zygmunta, acz sam był mały wzrostem, tak wielkiego Chana tatarskiego z łuku ustrzelił, że kiedy około leżącego już Chana tego stanął, to mu z drugiéj strony, głowy nie było widać z za brzucha.
Pomału się też szlachta i rozgadała, i podkomorzy, jakto każdy jest zuch po batalii,