Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 070.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

rozweselił się dobrze i kazał Reformatom dać wina. Reformaci kazali wynieść całą beczkę, wiedząc dobrze, że za nią odbiorą dwie albo i trzy, a kiedyśmy tak z godzinę posiedzieli w refektarzu, bo nam w celi było za ciasno, tom już tak był z Przemyślakami, jakbym się z niemi był rodził. Oni też niebawem także mnie pokochali, a to tak samo gorąco, jak gorąco mnie przed godziną bić chcieli. Pijatyka i gawędka trwała aż do świtania, śród któréj ku zadziwieniu memu, przekonałem się, że w Przemyskiém tak samo piją, jak u nas. Na drugi dzień, oddawszy owe obiecane dwadzieścia dukatów Gwardyanowi na klasztór i osobno najętéj mszy świętéj wysłuchawszy, chciałem ruszać do domu, ale ani mnie mówić o tém nie dali. Całą hurmą musieliśmy konwojować Niezabitowskiego do domu, gdzieśmy parę dni wesoło się zabawiali; potém to ten, to ów zabierał mnie z sobą i woził po dworach, bo każdy mnie chciał mieć u siebie choćby na jednym obiedzie, a wszędzie mnie i moich ludzi tak karmili i poili, że mój Węgrzynek wciąż mnie namawiał, abym się nie-