Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 139.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

treścią wszystkiéj duszy mojéj. Mało téż wiém co się gdzie działo naówczas; wszakże opowiadając mniéj więcéj wszystko, co mi moja pamięć z lat dawnych przynosi, niepowinienem omijać i tych kilku wydarzeń, które pomimo mojego smutku i zamknięcia się w samym sobie, potrafiły mnie na nowo ocucić i przynajmniéj na chwilę wciągnąć w świat żyjący i po staremu krzykliwy. Owóż jedno takie zdarzenie.
Działo się to w miesiącu sierpniu, roku już niepamiętam którego, ale w ośm lub dziesięć lat po ukończeniu wojny konfederackiéj. Był wieczór, słońce już miało zachodzić i posępno czerwoną barwą oblekało ziemię i zachodni kraniec niebiosów, na wschodzie siniała już ziemia a na szarawém niebie czerniało chmur kilka i brunatnemi grzbietami chwytało ostatnie promienie konającego już słońca. Na ziemi woń okwitłego zboża falowała z powietrzem i mieszała się z zapachami ciężkich kwiatów letnich, — roje owadów i muszek to wznosiły się, to upadały na krzewiny i trawy pod upałami słońca omdlałe, jesienne ptastwo po-