Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 192.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

za to wszystkim bez wyjątku dawał pić i jeść, jak długo i wiele kto chciał, więc wszyscy ci wierzyciele pozjeżdżali się na dwór jego z żonami i z córkami i swoje prowizye tam odjadali i odpijali, — a to nie szlachecka rzecz! Tém bardziéj nie szlachecka, ile że na dworze takim, którego głowa jest tak lekkiego umysłu i tak swawolnych obyczajów, jak to był wtedy Starosta Bachtyński, nie bardzo wiele naleść można ani przyzwoitości ani cnoty; — kto zaś do takiego klasztoru sam własne żony i córki wprowadza, — co zaś myśleć o takim? Boć nie na próżno powiedział dawnemi czasy Réj:

Szlachcic ma być jako szkło zawżdy przezroczysty.
A od każdéj makuły jako kryształ czysty,
Bo by inszéj przyczyny do tego nie było —
To samo słowo szlachcic siła zastąpiło.

Więc niechby sobie i niewiedzieć tam jakim szlachcicem był, i niechby klejnoty swoje aż od Królów Egipskich wywodził, kiedy sprawy jego nie czyste są, to gorzéj jest mieszczanina albo i chłopa, — gorzéj mówię, bo taki grzeszy dwa razy, raz występując przeciwko odwiecznym prawom zakonu swego, do którego