Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 198.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Sala bowiem była rzęsisto jarzącemi świecami oświetlona, kapela rżnęła od ucha, dam wyfiokowanych jakoż niemniéj i panien pełno, a mężczyzni biorąc z nich jedne po drugiéj, hulali w najlepsze. Starosta zaś sam, dobrze podochocony, równie jak i inni szpakowaci i nieszpakowaci adonisowie, chodzili pomiędzy owe nie tańcujące albo po tańcu wypoczywające kobiety, i nie wielką przyzwoitością ograniczone koperczaki stroili. Zadziwiło mnie to z razu, zkąd się tam nagle na tym dworze tyle do tańca gotowych kobiet wzięło, zwłaszcza, żeśmy nikogo po nas przyjeżdżającego ani słyszeli ani widzieli; wszakże rozpatrzywszy się dokładniéj, więcéj mnie jeszcze zadziwiło to, że całe to towarzystwo, w którém się Starosta znajdował, nie było pod żadnym względem ani takiemu dworowi, ani godności gospodarza odpowiednie. Rzeknę tedy Ołtarzowskiemu, który przy mnie stał w progu:
— Panie bracie, tylko na oko mi się tak zdawało, że to bal przyzwoity, ale teraz uważam, że chyba tylko w jakiéj zaściankowéj karczmie mógłby się naleść jemu podobny.