Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 273.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

umywam! — porwał za kapelusz i ku drzwiom poskoczył. Perukarze tuż za nim, ale Żbikowski w tymże momencie zaskoczył im od drzwi i nie wypuścił.
— Trzymaj! — krzykną szlachta i rzucili się ku drzwiom. Na to Parys:
— Suponuję, że Ichmość przecie nie zechcecie nas inkarcerować w Sielnicy. Mości panie Dydyński, apelluję do Pana.
— Ale proszę, bardzo proszę, — zawołał staruszek z krzesła, ale kiwnął na Żbikowskiego: nie puszczaj!
— Nie puszczę! — zawołał Żbikowski, — to jest zdrada, opuszczać kolegę w nieszczęściu.
— Mospanie Nieczuja! — krzyknie Parys do mnie, — czy Wacpan mnie chcesz par force zrekrutować do swojéj bandy? — Héj kiedy nie skoczę:
— A cóż to ja bandę formuję, mosanie? czy to ja rabuś jestem, czy Gonta jaki?.... pilnuj się Waszmość w tém co gadasz, bo to nie żart jest następować na szlachtę!....
— Gwałtu! co Wacpan robisz! — krzyknęli hurmem eleganty, — Hrabiego insultujesz!