Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 277.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Ołtarzowski się chwycił tego junaka, jako ciemny chromego, ale tymczasem musieliśmy przejść do pokojów, gdzie staruszek niecierpliwie wyczekiwał relacyi z placu bitwy. Przeszliśmy więc, a on do nas:
— Hej! panna będzie albo nie będzie, aleście przynajmniéj wytatarowali skórę tym elegantom, co się im już od dawna należało.
I kazał dać wina, przy którym zasiadłszy, opowiadaliśmy na przemian z Żbikowskim klęskę peruk pod Primadonny dowództwem. Ołtarzowski tylko był srodze smutny, nic nie mówił, a pan Pisarz chodził z chmurném czołem po izbie, brwi marszczył i mruczał coś sobie pod nosem.
Kiedyśmy skończyli opowiadanie, ja ażeby nie dopuścić Żbikowskiego do mowy i nie dać mu poduszczyć Ołtarzowskiego do jakiéj niedorzecznéj awantury, widząc z resztą, że już całkiem się to jego ożenienie nie składa, odezwałem się głośno w te słowa:
— Mój panie Janie! zdaje mi się, że nie wątpisz o moich najlepszych chęciach i niespracowanéj gorliwości dla ciebie do każdéj