Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 278.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

imprezy, ale chyba-byś oczów nie miał, żebyś nie widział, że już całkiem woli Bożéj w tém nie ma. Tentowałeś już na tyle różnych sposobów, i nietylko, że nie doszedłeś do twojéj mety, ale jeszcze po każdym ważniejszym terminie coraz się od niéj oddalasz. Oto przy krewnych twojéj panny ci to powiadam, że już snać w tém ani dla niéj ani dla ciebie nie byłoby szczęścia, — dla tego radzę tobie i proszę, nie idź już z losem na przebój, przestań i porzuć. Bo kto wie, ażali Pan Bóg tylko za sam twój upór cię tak srodze nie karze. Upokorz się przed nim, wybij sobie z głowy tę miłość, a On cię lubo nie w tém, to w czém inném pocieszy i za doznane zmartwienia odszkodzi. A o twoje damy także się nie troszcz, — rychléj im Pan Bóg w skutek ich wiary i pokory pomoże, niż twoja tak nieszczęśliwa ręka. Panie Janie! to moja rada szczerego serca. — Na to Pan Pisarz:
— Bardzo rozumnie mówi pan Marcin. Wierz nam, panie Janie, że odkąd się starasz o pannę Ostrowską, i tyle trudów łożysz na to i z takiém piękném sercem to robisz, tak cię ko-