Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 279.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

chamy jak brata i niczemu byśmy nie byli tak radzi, jak temu maryażowi. Ale sam widzisz, że to już cale nie może być. Z waryatem masz do czynienia a może i z przeznaczeniem Boskiém. Muru głową nikt nie przebije, a szkoda ciebie, panie bracie. Więc i my też, nie z żadnéj innéj racyi, jeno z szczerego dla ciebie afektu, radzimy, daj już pokój i sprawę tę porucz samemu Bogu, a pewnym bądź, że kiedy ci się to należy, to cię pewnie nie minie.
Ołtarzowski uczuł zaraz całą tę prawdę, którąśmy mu powiedzieli, i rozpłakał się tylko jak dziecko. Nie przeszkadzaliśmy mu w tém przetrawianiu się miłości ze żalem i milczeliśmy całą chwilę. Niebawem też Jan, wypłakawszy się, jak gdyby brzemię jakie ogromne rzucił ze swego serca, wstał i westchnąwszy rzekł:
— Ha! widzę sam, że już inaczéj nie może być. Dam już pokój téj sprawie. Dziękuję wam przynajmniéj za serca wasze dla mnie.
I na tém się zakończyło. Ja na drugi dzień rano zaraz odebrałem pisemne wyzwanie od hr. Parysa, abym mu się sprawił za obrazę jego honoru; — nie rzecz była odmawiać, prawdę