Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 300.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

każdym względem lepiéj jest na tym świecie, bo nawet i poprawa z błędów im daleko łatwiejsza, — przystępuje do mnie Starosta i rzecze:
— Powiedz prawdę panie Skarbniku, byłbyś do mnie wstąpił, czy nie, gdybym cię nie był zaprosił?
— Przyznaję otwarcie, że nie.
— Widzisz, otóż byłbyś grzech śmiertelny popełnił na samym odpuście.
— Nie idzie zatém JW. Panie, — odpowiedziałem.
— I owszem, idzie i bardzo idzie, bo przecie mamy rachunek ze sobą i to vice versa.
— Jakże to panie Hrabio? nic o tém nie wiem.
— Ale ja wiem Mosanie. Oto raz, żeś do mnie trafił natenczas, kiedy u mnie był klasztor i jako nie należący do konwentu, licho zostałeś przyjęty, — o co ty do mnie możesz mieć pretensyę; a powtóre znów ja do ciebie, żebyś mnie basarunek zapłacił za moich kozaków, którym tak skórę wytatarowałeś w karczemce.