Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 305.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
IX.



Wyjechawszy z Dieduszyc, skorom tylko z oczów stracił dwór i wieś i w uszach mi przestały brzęczeć ludzkie krzyki, pomięszane z chrypliwą muzyką i wystrzałami moździerzów, zaraz po staremu uczyniłem ze sobą rachunek sumienia. I nie małe sobie musiałem czynić wyrzuty, bo nie mało złego dostrzegłem w moich uczynkach. Więc zaraz jedno, jako to mi pilno było po nabożeństwie na lusztyk... jakże to słaba jest ludzka natura! Ledwie co wymówiłem Amen ostatniego mego w Kochawinie pacierza, już też co prędzéj kazałem zaprzęgać, aby do Starosty pośpieszyć. A w Dzieduszycach przez ośm dni bawiąc, czy choć raz przypomniałem sobie moją świeżo