Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 319.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— A proszęż was, a cóż się z jego córką dzieje?
— Niewiem ja tego Jegomość, — ale cóżby się działo? cóż jéj za bieda teraz? czy to nie wielki dla niéj świat? panienka to mądra i pracowita, jakoś ona sobie da radę, a zresztą Pan Bóg nie opuści sieroty.
Podziękowałem dziadkowi za tę relacyę i opatrzywszy go jałmużną, odesłałem. Węgrzynkowi zaś kazałem pijaków powypędzać z szynkowni, co nie mało narobiło hałasu, bo szewc się całą siłą sprzeciwiał i jeszcze chciał pić, tak to łotrowi była pilna dla oficerów robota; ale jednak nic ta mieszczańska opozycya nie pomogła, bo kiedy słowa nie skutkowały, to kij poskutkował, który zwyczajnie najlepszém bywa w ostatecznych razach lekarstwem, — i ułożyłem się spać. Ale przez całą noc ani oka zmrużyć nie mogłem, tak mnie przeraziła ta o Ostrowskim historya i tak się sumiennie namyślałem nad tém, co mi teraz w téj sprawie uczynić wypada. Nad ranem dopiéro ciężki sen zwarł mi powieki.