Ta strona została uwierzytelniona.
V.
W onych ogrodach o północnej chwili,
Gdy przestwór nieba blaskiem się rozśnieży,
W moje objęcia się królewna chyli
I znowu czuję zapach ust jej świeży
I znowu włosów jej trefione zwoje,
Co promienieją gdyby blask miesiąca,
Mych krzepkich ramion otulają dwoje,
I znowu widzę, jak jej pierś drgająca
Ku mojej piersi zbliża się bezwiednie,
Jak wiotka postać pręży się i słania,
Jak twarz jej piękna płoni się, to blednie,
Tu — w pośród kaskad oddalonych łkania,
Wśród woni kwiatów i słowiczych pieśni,
Jak cudna bajka, życie nam się prześni.