Ta strona została uwierzytelniona.
RANEK.
Słońce tka na niebiosach jasne arabeski
I drży na sennych liściach pajęczyną złotą,
Zdala rozwiewnych chmurek płynie tłum niebieski,
W wonnem powietrzu sny się przecudowne plotą.
Cisza kojąca, święta zawisła nad ziemią,
Tylko niekiedy zefir na skrzydłach anielich
Podniesie blade kwiaty, które jeszcze drzemią,
I do ust im nektaru chyli srebrny kielich.
A wtem z za widnokręgów płynie hymn stugłosy,
Ziemia drży w jakimś wielkim, obłędnym zachwycie,
Z wilgotnego rzeszota sypiąc perły-rosy,
I zewsząd płynie jeden okrzyk: Życie! Życie!
A słońce, swe ogniste rozczesawszy włosy,
Zawisło nieruchome, nieme na błękicie.