Stoi we złotem zbożu wysmukła dziewczyna,
Na głowie jej powiewa pstro-żółtawa chusta,
Rozwarła cicho świeże, purpurowe usta,
Rozwarła cicho modro-szafirowe oczy
i patrzy w słońce — —
Fale złocistej roztoczy
Cicho do niej pełzają, do nóg jej się kładą
I wężem ją złocistym opasują wkoło,
Opasują ją skrami, płomieni kaskadą —
Jeden promień świetlany upadł jej na czoło,
Drugi promień dziewiczych, białych biódr jej sięga,
A trzeci, jak falista, pokręcona wstęga,
Na pierś pada młodą
A pali a grzeje — —
A wokół chaber, mak się kraśny śmieje,
A wokół kity dziewann i cykorja modra,
Drżące, śmigłe łopuchy, dzięgiel jasno-złoty — —
Nad nią słońce i nieba krysztalne namioty,
Wszystko wre, promienieje, kipi szałem woni — —
Przegięła głowę, pręży gibkie biodra,
Strona:Zygmunt Różycki - Wybór poezji.djvu/17
Ta strona została uwierzytelniona.
DZIEWCZYNA W ZBOŻU.