Strona:Zygmunt Różycki - Wybór poezji.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.
NIESPODZIANKA.

Jarzą się uroczyście żółtych gromnic rzędy,
Ciemny, smutny katafalk lśni w zachodu łunie,
Czyjeś zwłoki tu leżą w tej srebrzystej trunie,
Kojąca słodycz śmierci cicho przeszła tędy.

Czyjeś zwłoki tu leżą na miękkim całunie,
Wokół pachnąca zieleń, białych lilij pędy,
Jam tutaj dzisiaj przyszedł na ślubne obrzędy — —
Poznaję ją!... To ona!... Przebóg!... Niebo runie!...

Poznaję ją!... Źrenice swe zwróciła do mnie,
A usta lśniące ogniem, na wpół rozchylone,
Zdają się jakieś słowa szeptać nieprzytomnie,

Odchylając mi dziwnych tajemnic zasłonę — —
Precz wszyscy! Bo was spali mych oczu pochodnia —
W tym domu była straszna popełniona zbrodnia!