Strona:Zygmunt Sarnecki - Harde dusze.djvu/29

Ta strona została skorygowana.

tych znać nawet nie chcę. Jeszcze kiedyś oni pokłonią się nisko przedemną.

Aurelia (na ganku). Objad stygnie, panie Jerzy. Prosimy! (Wychodzi).
Jerzy. Już idę... (Idzie powoli). A jeśli... no! to łby potrzaskam. (Wchodzi na ganek).
(Zasłona spada)

.


AKT DRUGI.
Duża izba w szlacheckim dworku. Sufit belkowany. Wprost widzów w głębi, po lewej stronie całej ściany, dwa okna, pomiędzy któremi stoi komoda jesionowa, politurowana, pokryta serwetą szydełkowej roboty. Na niej mnóstwo gracików: porcelana w jaskrawych kolorach, książki do nabożeństwa, lichtarze i t. p. Z prawej strony, przy tejże samej ścianie, duży, szeroki piec kaflowy. Na prawo, w ścianie bocznej, drzwi do bokówki (alkierza) i kuchni. Przy tejże ścianie olbrzymia kanapa staroświecka z wysokiem oparciem, kilimkiem obita. W rozmaitych kątach izby krzesła staroświeckie obite, kilka innych sosnowych nieobitych i kilka zydli. W lewej bocznej ścianie trzecie okno i drzwi główne do sieni. Pod oknem stół nakryty białym obrusem; na stole waza z mleczną zacierką, salaterka z kiełbasą, ser, chleb i t. d.
Przed podniesieniem zasłony słychać zdala melodyę „Tam na błoniu błyszczy kwiecie“ graną z uczuciem na skrzypcach. Po podniesieniu zasłony melodya powoli cichnie. — Chwila milczenia.
SCENA PIERWSZA.
KONSTANTY OSIPOWICZ siedzi na kanapie, OKTAWIA PANCEWICZOWA, BOLESŁAW PANCEWICZ, BARBARA ZANIEWSKA, DOMINIK ZANIEWSKI, EMILIA OSIPOWICZOWA i MICHAŁ OSIPOWICZ siedzą przy stole i jedzą.