Strona:Zygmunt Zaleski - Z dziejów walki o handel polski.pdf/67

Ta strona została przepisana.

mianowicie narodowości niemieckiej — zamierza stawić się na dzisiejsze zebranie z nieczłonkami i przeszkodzić odbyciu się zebrania za wszelką cenę. Zarząd był zniewolonym prosić dyrekcję policji o pomoc policji celem wzbronienia wstępu nieczłonkom. W istocie przybyło dwóch posterunkowych. Prócz tego polecił zarząd woźnemu Laskowskiemu wpuszczać do sali tylko członków i dał mu obok policjantów dalszych dwóch ludzi do pomocy. Już o godzinie 7¼ wieczorem przybyło około 50 osób pod wodzą Ryszarda Adelta i wtargnęli mimo przedstawień policji, Laskowskiego i protestu zarządu, grożąc użyciem gwałtu. Pomiędzy napastnikami była najwyżej trzecia część członków.
Do sali przybywszy, usiłował Ryszard Adelt wydrzeć przewodniczącemu Żuromskiemu książki, rachunki, kwity i t. d., gdy tenże jednak oparł się temu energicznie, odpierając, że dobrowolnie ich nie wyda, chybaby gwałtu użyli przeciw niemu, w którym to razie i on użyje środków obronnych, wtenczas dopiero odstąpiono od powziętego zamiaru.
Sześć minut przed 7½ wystąpił Adelt i oświadczył, że — ponieważ jest 7½ a niema żadnego członka zarządu na sali — on otwiera zebranie. Żuromski zaprotestował, zaznaczając, że otwarcie zebrania może nastąpić dopiero o naznaczonej godzinie i że prezydowanie tylko jemu przynależy. Adelt odparł, że nie uznaje przewodniczącego jako takiego i zawezwał obecnych do