Szablon:Tekst na dziś/12 kwietnia/a
Na Czarnej Górze
Mieczysław Romanowski
Na złomach skał, śród śniegów błyszczących od słońca
Wstrzymałem krok, gdzie wicher nagim szczytom śpiewa.
W przepaściach noc; przede mną widnokrąg bez końca
Błękitnieje i w błękit sklepienia się zlewa.
W prawo — w lewo — gór pasma, borów ciemne szmaty;
U stóp moich obłoki płynące z daleka
Stają i zadziwione patrzą na człowieka,
Który się wdarł bez zaklęć w ich powietrzne światy.
Cicho — ten złoty obłok, co płynie jak fala,
W białej Wiśle pił wodę, z Wisły niesie wieści.
Zbliża się — od promieni słońca się zapala —
Słychać szemranie... westchnął... nie, to wiatr szeleści..
A obłok już daleko... płynie drugi, trzeci...
Jasna dal z białych osłon oczom się odsłania,
Jak świat cudów mędrcowi w godzinie dumania,
Kiedy w nim Bóg pochodnię natchnienia roznieci.