Szablon:Tekst na dziś/18 czerwca
Obłomow
Iwan Gonczarow
Olga spoglądała wesoło. Straszny obraz, malowany przez Obłomowa, nie przestraszał jej. Na ustach jej zaigrał lekki uśmiech.
— Ja nie mam zamiaru ani zmarnieć ani umierać. Wszystko to — na nic — powiedziała. — Można nie iść tą drogą, ale kochać jeszcze goręcej.
— Dlaczegoż ty nie poszłabyś tą drogą, kiedy się nie lękasz? — pytał natarczywie, prawie z gniewem.
— Dlatego, że na niej... później zawsze — rozstają się — powiedziała, — a ja, rozstać się z tobą?!...
Olga zatrzymała się, położyła mu rękę na ramieniu, długo patrzyła na niego i nagle, rzuciwszy parasolkę na bok, szybko i namiętnie objęła go za szyję, pocałowała, potem poczerwieniała, przytuliła twarz do jego piersi i cicho dodała:
— ...Nigdy!
Obłomow krzyknął radośnie i padł na trawę do nóg Olgi.