Szablon:Tekst na dziś/23 stycznia/b

Kometa czyli mniemany koniec świata
Fryderyk Henryk Lewestam

Dziwnyż to jednak ród, to ludzkie plemię! Już starożytny pewien poeta nie pojmował, jakim się dzieje sposobem, że ze swojego stanu żaden człowiek nie kontent na téj ziemi i że naprzykład wojownik wolałby być rolnikiem, rolnik że zazdrości żołnierzowi, kupiec że radby zamienić się z żeglarzem, albo z pasterzem majtek i tak daléj. Otóż bezwątpienia bardzo mądrym był człowiekiem ów poeta, człowiekiem wglądającym w jądro rzeczy, skoro dostrzegł jednocześnie, jako w gruncie to niezadowolenie jest po prostu tylko udaném, tak dalece, że gdybyś laską czarodziejską żołnierza nagle przeniósł na rolę, a włościanina do bitwy lub obozu, podobno ani jeden, ani drugi nie byliby ci wdzięcznymi za takie dogodzenie, lecz zatęskniliby owszem za dawniejszym swoim bytem. Takaż sama nieszczerość, będąca właściwie tylko wypływem wrodzonéj nam wszystkim kwaskowatości humoru, objawia się również na obszerniejszém polu istnienia; — takież w ogóle niezadowolenie napotykamy wszędzie i zawsze, ilekroć mowa o tém całém życiu naszém, widowni doczesnéj działalności ludzkiej. Rzadko zapewne zdarzy ci się zawiązać poważniejszą rozmowę, żeby nie utyskiwano choć przelotnie na to głupie życie, na życie nędzne i szczerych nawet zabiegów nie warte, na ten świat niegodziwy, nieznośny, nieczuły i niewdzięczny.