Szablon:Tekst na dziś/2 października/a

Szalona
Józef Ignacy Kraszewski

W ciągu tego roku stary ojciec jego, jak to podżyłym ludziom, co się długo dobrze i krzepko trzymają, trafia często, nagle był na zdrowiu podupadł. Przyczyna choroby była mało znacząca, jakieś przeziębienie; choroba sama nie miała charakteru groźnego, skutki jej okazały się daleko smutniejsze niż przewidywano. Przeleżawszy długo w łóżku, pan Eliasz wstał z niego o kiju, nogi mu brzękły, osłabiony był znacznie. Biedna Chorążyna zalewała się łzami, on zaś sam jak nigdy wesołego udawał, żartował i usiłował dla uspokojenia żony ukryć cierpienie.
Czuł jednak dobrze, że się koniec zbliża i starym obyczajem, nie trwożąc nikogo, ze spokojem umysłu i przytomnością wielką rozporządzał zawczasu wszystko tak, aby, uchowaj Boże czego, Jejmości oszczędzić kłopotu, zostawić w porządku interesa, obmyśleć nawet pogrzeb własny, oszczędzając biednej Elżusi wszelkiego zachodu.