Szablon:Tekst na dziś/30 grudnia/b
Pierwsza wyprawa zimowa przez Zawrat do Morskiego Oka
Jan Grzegorzewski
W dolinie cisza i spokój panowały wszechwładnie, gdy u stropu nieba szalał wiatr gwałtowny, pędząc i przerzucając tumany obłoków z jednego widnokręgu na drugi. Wstrząsane i szamotane rzutami jego chmury rwały się co chwila, a wówczas przez rozdarte ich opony wychylał się księżyc, rzucał hojnie snop promieni jak jałmużnę królewską światu cieniów i mroków, zalewał refleksem swych blasków całą biel doliny, ześlizgiwał się resztką promyków po miedzianych szczytach lub czarnych pasmach głównego trzonu, strzegących doliny z jednej strony a dalekiego Koziego Wierchu z drugiej i znów się krył dumnie po za osłony chmur, zdawał się je wstrzymywać w biegu czarem swej srebrnej potęgi i sam natomiast gonić w dalekie przestwory nieba po nad uśpioną czy oniemiałą z podziwu w całunach śmierci ziemią.