Szablon:Tekst na dziś/30 kwietnia/b
Zenonek w zbroi
Aleksander Świętochowski
— Moja mateczko, jeżeli prowadzimy wojnę, jeżeli naszę twierdzę cudze wojska oblegają, jeżeli mój tatuś jest na polu bitwy, to i ja, chociaż mały jego syn, powinienem być uzbrojony, co najmniéj jak Tadzio felczera.
— Tatuś — odpowiedziała pani Bolecka, skubiąc szarpie — nie poszedł zabijać, ale opatrywać rannych.
— Więc dobrze — mówił dalej Zenonek — ja, jako żołnierz, będę nieprzyjaciołom wstrzeliwał kule, a ojciec, jako lekarz, będzie je wyjmował.
— Nie trzeba być tak okrutnym — rzekła matka. Wojna nie jest zabawką, ale nieszczęściem.
— Nieszczęściem jest także — prawił Zenonek — gdy kto nie ma tego, czego pragnie, i gdy z niego jeszcze w dodatku drwią. Tadzio felczera, który od rana do wieczora chodzi w zbroi, wyśmiewa mnie ciągle: nazywa tchórzem, szczurem fortecznym, zającem na dwu nogach, a nawet obiecuje, że mi kiedy swoim pałaszem obierze głowę jak cebulę. I co ja wtedy zrobię?