Szablon:Tekst na dziś/4 września
Człowiek który zapomniał swego nazwiska
Stanisław Antoni Wotowski
(...) zbliżył się do okna i przywarł rozpalonem czołem do zimnych, osłaniających je krat. Zdala widniało niebo usiane gwiazdami, a po niem płynął jasno księżyc, niby korab po bezkresnych dalach morza.
Ale młodego człowieka nie zaprzątał teraz obraz pięknej, letniej nocy.
— Kim byłem? — powtarzał z rozpaczą — Chwilami, wydaje mi się, że mieszkałem na wsi w jakimś pałacu. Chwilami, że w mieście, w marnej izdebce... Wydaje mi się, że zaszły tam rzeczy straszne... Ktoś okropnie uderzył mnie w głowę, chciał zamordować... Lecz może to tylko sen, bo dziwne sny wciąż mnie trapią? Czy, obecnie jestem człowiekiem normalnym, czy warjatem... Wszak znajduję się w domu zdrowia... Jeśli nie zwarjowałem, to zwarjuję... Przecież, przypomina mi się, jak przez mgły, że czytałem w jakiejś książce, iż najpewniejszym sposobem doprowadzenia zdrowego człowieka do obłędu, jest umieścić go wśród warjatów...