Szczęśliwy i nieszczęśliwy

>>> Dane tekstu >>>
Autor Włodzimierz Perzyński
Tytuł Szczęśliwy i nieszczęśliwy
Pochodzenie Świat R. I Nr. 19, 12 maja 1906
Redaktor Stefan Krzywoszewski
Wydawca Tow. Akc. S. Orgelbranda Synów
Data wyd. 1906
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Szczęśliwy i nieszczęśliwy.

Pewien młodzieniec oświadczył się o rękę panny i został przez rodziców jej z zachowaniem wszelkich form towarzyskich wyrzucony za drzwi. La nuit porte conseil, powiedział sobie na drugi dzień rano: powiesił się na mocnym sznurku. A panna wyszła za mąż za innego, który, przeżywszy z nią szczęśliwie lat trzydzieści, również umarł.
Dusze obu rywali spotkały się na tamtym świecie, i szczęśliwy podszedł z wyciągniętą dłonią ku nieszczęśliwemu.
— Zapomnijmy dawnych uraz! — zawołał. — Czuję, żem cię skrzywdził, bo ją naprawdę kochałeś, ale i ja ją kochałem, a ona mię wybrała. Nie jestem temu winien.
Nieszczęśliwy uśmiechnął się ironicznie.
— Zawracanie głowy, kochany przyjacielu — odparł, podając mu dłoń. — Mogę ci rękę uścisnąć i żyć nadal z tobą w zgodzie, ale nie opowiadaj mi, żeś mię skrzywdził. Czemże jest czterdziestoletnie nawet szczęście małżeńskie, w porównaniu z temi miljardami lat, które musimy przeżywać jako wdowcy. Świeżoś umarł i jeszcze nie wiesz, na czem polega wieczny kąt widzenia.
— Brawura — pomyślał szczęśliwy, niezadowolony, że jego szlachetne porywy dawny przeciwnik tak zlekceważył.
Ale żyli ze sobą w zgodzie, oczekując sądu ostatecznego.
I wreszcie dzień ten nadszedł.
Wszyscy grzesznicy zgromadzili się w miejscowości nazwanej zdawna doliną Józefata i, przy operowej trochę dekoracyi piorunów i błyskawic, wyszedł na scenę Archanioł.
Szczęśliwy, który stał w pierwszym szeregu zebranych dusz, rzucił się skwapliwie ku niemu i na kolanach zaczął spowiedź swoich grzechów.
— Przezemnie ten człowiek targnął się na swoje życie.
Archanioł spokojnie wysłuchał jego łkań, a potem odparł miękkim głosem:
— Jeżeli myślisz, że ja na to jestem Archaniołem, żebym sobie zaprzątał głowę takiemi głupstwami, jak wasze ziemskie sprawy, to się grubo, mój panie, mylisz. Nie obawiaj się zresztą kary, bo ci powiem, że i zasłużonych nie będę nagradzał. Dość. Poraz pierwszy, drugi i trzeci oznajmiam koniec świata.
Poczem nagle zrobiło się ciemno i wszyscy znikli. Szczęśliwy i nieszczęśliwy, ma się rozumieć, również. A szkoda, bo wówczas dopiero mogliby zacząć naprawdę żyć w zgodzie i przekonać się ostatecznie, że szczęściu małżeńskiemu wcale nie stoi to na przeszkodzie: czy się kto powiesi przed ślubem, czy po ślubie. Ludzie, niestety, do najmądrzejszych wniosków dochodzą wówczas, kiedy ich niema.

Włodzimierz Perzyński.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Włodzimierz Perzyński.