Szkice węglem (1884)/Epilog
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Szkice węglem |
Pochodzenie | Pisma Henryka Sienkiewicza tom I |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Wydanie | trzecie |
Data wyd. | 1884 |
Druk | S. Niemiera |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Całe opowiadanie Cały tom I |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
A teraz powiem wam coś na ucho, czytelnicy: Rzepy nie byliby wzięli do wojska. Taka ugoda jaką spisano w karczmie, nie była wystarczającą. Ale, widzicie, chłopi się na takich rzeczach nie znają, intelligencya, dzięki neutralności także niewiele, więc... więc pan Zołzikiewicz, który trochę wiedział o tém, liczył, że w każdym razie sprawa się przewlecze, a strach rzuci kobiétę w jego ramiona.
I nie przeliczył się ten wielki człowiek.
Spytacie, co się z nim stało? Cóż się miało stać? Rzepa podpaliwszy zabudowania dworskie, poszedł było szukać z kolei zemsty i na nim: ale że na okrzyk: „gore!“ zbudziła się już cała wieś, więc Zołzikiewicz ocalał.
I oto piastuje daléj urząd pisarza w Baraniéj-Głowie, ale teraz ma nadzieję, że zostanie wybrany sędzią. Skończył właśnie czytać Barbarę Ubryk i spodziewa się także, że panna Jadwiga uściśnie mu lada dzień rękę pod stołem.
Czy te nadzieje sędziostwa i uścisku się sprawdzą przyszłość okaże.