Sztuka kochania (Owidiusz)/Druga księga/XI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Sztuka kochania |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze IGNIS |
Data wyd. | 1922 |
Druk | Drukarnia Narodowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Julian Ejsmond |
Tytuł orygin. | Ars amatoria lub Ars amandi |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron | |
Posłuchaj całej Drugiej Księgi
czytają aktorzy ze Studia Aktorskiej Interpretacji Literatury | |
Galeria grafik w Wikimedia Commons |
XI
Nie każę ci obsypywać
darami twej ukochanej.
Przyślij upominek drobny
ale ze smakiem wybrany.
Gdy się w sadzie bujne drzewa
pod owocu gną ciężarem —
kosz najpiękniejszych owoców
odpowiednim będzie darem.
Mów, że pochodzą z twej wioski
(wieś masz w pobliżu stolicy)
choć kupiłeś je na targu
u przekupki na ulicy.
Poślij lubej twej najlepiej
kasztany lub winogrona.
Kasztany — to Amaryllis
słodycz była ulubiona.
Lecz ty na widok kasztanów
nowoczesna Amarylko
wołasz niezadowolona:
„Jakto? Dał kasztany tylko?...“
Prócz owoców posłać możesz
kwiczoły albo gołębie.
W ten sposób dasz lubej poznać
wiernych uczuć twoich głębie.
Zali ci mam radzić przesłać
twej kochance tkliwe rymy?
Chcemy solidniejszych darów,
chociaż poezje chwalimy.
Nawet dziki barbarzyńca
nieogładzony, nieczuły
może być pewien tryumfu
jeśli ma pełne szkatuły.
Żyjemy dziś w złotym wieku.
Wszystko otrzymasz za złoto.
Ta co nawet słynie cnotą
nagradza złoto pieszczotą.
Gdyby sam Homer się zjawił
w towarzystwie muz dziewięciu,
ale z pustemi rękoma,
wyznając miłość dziewczęciu
choć nad jego utworami
wszędzie słyszymy zachwyty —
sam Homer, mimo swej sławy,
wyleciałby na łeb zbity.