Tablica w Jaśle
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Tablica w Jaśle |
Pochodzenie | Najwyższy lot |
Wydawca | Wydawnictwo Polskie R. Wegner |
Data wyd. | 1935 |
Druk | Drukarnia Narodowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały zbiór |
Indeks stron |
Profesor Roman Saphier skończył wykład i wyszedł z klasy. W korytarzu oczekiwało go kilku uczniów starszych klas. Jeden z nich, Seweryn Marcinkowski ukłonił się profesorowi i zagadnął:
— Chcieliśmy się poradzić pana...
— Proszę! — rzekł profesor.
— Wydano odezwę do młodzieży, aby szła do armji ochotniczej...
— Czytałem! — kiwnął głową Saphier.
— Jednak różnie powiadają — ciągnął Marcinkowski. — Jedni chwalą, drudzy ganią odezwę Komendanta. Jedni mówią, że młodzież powinna iść, drudzy, że nie, gdyż potrzebna jest dla odbudowy kraju w dobie pokojowej.
— T-a-k! — przeciągnął profesor.
— Jak pan zapatruje się na tę sprawę? — spytał uczeń Sanocki.
Profesor chciał coś powiedzieć, ale się wstrzymał i po chwili mruknął:
— Mam swoje o tem zdanie, lecz, gdybym je panom wyłożył, zakrawałoby to na radę. Ja zaś nie mam zamiaru radzić. Macie od tego rodziców. Niech oni radzą!
Zapanowało kłopotliwe milczenie. Nagle Marcinkowski błysnął oczyma i rzekł:
— Słyszeliśmy, że pan profesor wstąpił już do wojska?
— Tak jest!
— Pan profesor jest taki zdolny i mógłby być potrzebny dla odbudowy kraju po wojnie — ciągnął Marcinkowski.
Rumieniec wystąpił na twarz profesora, oczy mu błysnęły gorącym, namiętnym ogniem.
— W życiu ludzkiem rzadko zdarzają się chwile, gdy człowiek może być bezpośrednio potrzebny dla wielkiej sprawy. Uważam, że taką chwilę przeżywamy obecnie. Dla mnie nieodwołalnym, mającym siłę potężnego rozkazu obowiązkiem jest obecnie zbrojna walka za ojczyznę. To jest wszystko i nic poza tem dla mnie nie istnieje!
Podniósł w uniesieniu głowę. Cały płonął.
Spostrzegłszy wlepione w siebie zachwycone, jarzące się oczy chłopców, zmieszał się trochę i rzekł:
— Mówiłem to tylko o sobie, panowie...
— Dziękujemy panu! — szepnął któryś z uczniów.
Polska zmagała się o swoje życie, o honor, o historyczne przeznaczenie. Lała się krew i gasły życia na wszystkich frontach. Powodzenie następowało po niepowodzeniu i znowu przychodziły czasy ciężkie, niemal klęski. Lecz ducha nic nie gasiło, on więc zwyciężył i światu zniedołężniałemu pokazał cud. Przyszło wielkie zwycięstwo i triumf ostateczny Polski, a sprawiły go zastępy znanych i nieznanych bohaterów, którzy hojnie przelewali swoją krew i poszli po zwycięstwo lub po śmierć, jak czynili to ojcowie nasi pod Grunwaldem, Wiedniem, Chocimem i wszędzie, gdzie Polska potrzebowała ich ducha, życia i krwi.
Jeszcze nie zebrano wszystkich pamiątek o bohaterach naszych, bo życie jeszcze miota nas, jak ocean wzburzony.
Jednakże już tu i ówdzie miłością i nabożeństwem otoczono pamięć walecznych i wiernych synów narodu.
Profesor Saphier Roman. Por. W. P. 6. IX. MCMXX. | |
Aman Antoni VIII kl. | Lejpras Jan VIII kl. |
Marcinkowski Sew. VIII kl. | Urbanek Józef VII kl. |
Soczek Jan VIII kl. | Sanocki Jan VI kl. |
Hrubal Tadeusz V kl. | |
Pod Firlejówką 6. IX. MCMXX. |
„Ojców poszli śladem“, gdyż otoczeni krociami nieprzyjaciół, czoła nie uchylili, o łaskę nie żebrali, lecz walczyli do ostatniej kropli krwi, do ostatniego tchu, aż padli pod ciosami szabel czerwonych kozaków.
„Potomnym na przykład“ — ich twardość, hart, odwaga i zrozumienie wielkiej chwili w dobie, gdy własną siłą, krwią i życiem służyli ojczyźnie i narodowi.
Tak!
Ojców poszli śladem, potomnym na przykład!