Tajemniczy opiekun/List LXXXIV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Tajemniczy opiekun |
Wydawca | Bibljoteka Groszowa |
Data wyd. | 1928 |
Druk | Polska Drukarnia w Białymstoku Sp. Akc. |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Róża Centnerszwerowa |
Tytuł orygin. | Daddy-Long-Legs |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Drogi Panie Filantropie!
Pański czek dla mojej biednej rodziny nadszedł wczoraj. Bardzo, a bardzo panu dziękuję. Zwiałam z gimnastyki i zaniosłam im go zaraz po lunchu. Szkoda, że pan nie mógł widzieć wyrazu twarzy młodej żywicielki rodziny. Była taka oszołomiona, szczęśliwa i wzruszona, że wyglądała prawie młodo, a ma przecież tylko dwadzieścia cztery lata. Czy to nie okropne?
W tej chwili wydaje jej się, że wszystkie błogosławieństwa spłynęły na nią naraz. Ma stałą, zapewnioną na dwa miesiące z góry, robotę — ktoś wychodzi za mąż i dostała do szycia wyprawę.
— Dzięki Najwyższemu! — zawołała matka, zrozumiawszy wreszcie, że ten mały skrawek papieru przedstawia wartość stu dolarów.
— To nie Najwyższy — odparłam — tylko Długonogi Ojczulek, (tak nazwałam pana, panie Smith).
— Ale Najwyższy natchnął go tą myślą! — upierała się,
— Wcale nie! To ja sama podsunęłam mu ją.
Pewna jednak jestem, Ojczulku, że Najwyższy odpowiednio pana wynagrodzi. Zasługuje pan na darowanie panu dziesięciu tysięcy lat mąk czyścowych.