Tako rzecze Zaratustra/Przedmowa Zaratustry/5
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Przedmowa Zaratustry |
Pochodzenie | Tako rzecze Zaratustra |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze „Ignis” S. A. |
Wydanie | nowe |
Data wyd. | 1922 |
Druk | Drukarnia Narodowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Toruń, Warszawa, Siedlce |
Tłumacz | Wacław Berent |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała Przedmowa... Cały tekst |
Indeks stron |
Gdy Zaratustra wyrzekł te słowa, spojrzał na lud wokół i zamilkł. „Oto stoją głusi, — rzekł do swego serca, — i oto śmieją się: nie rozumieją mnie. Jam nie jest językiem dla tych uszu.
Czyżby należało wprzódy uszy im uszkodzić, aby się nauczyli słuchać oczami? Czyżby oczekiwali, bym brutalne łoskoty czynił, jako odpustowe kotły lub kaznodzieje pokutni? Lub może ufają tylko jąkałom?
Wszakże mają oni coś, z czego się pysznią. Jakże zwie się to, co ich tak dumnymi czyni? Wykształceniem zwą ten skarb duszy swojej; wyróżnia ich to od pasterzy kóz.
A więc dlatego tak niechętnie słuchają słowa „wzgarda“. Niechajże i tak będzie: — przemówię i ja do ich dumy.
Będę im mówił o czemś najgodniejszem pogardy, będę im mówił o „ostatnim człowieku“.
I Zaratustra w te słowa zwrócił się do ludu:
Czas, by człowiek cel sobie wytknął. Czas, by zasiał ziarno swej najwyższej nadziei.
Jeszcze ziemia dość bogata, lecz przyjdzie czas, gdy się stanie tak biedna i oswojona, że z tego ziarna nadziei żadne wyższe drzewo już nie wyrośnie.
Biada! Zbliża się czas, gdy człowiek niezdolny będzie wyrzucić strzały tęsknoty ponad człowieka, gdy zwiotczeje cięciwa łuku jego!
Powiadam wam, trzeba mieć chaos w sobie, by porodzić gwiazdę tańczącą. Powiadam wam: wiele chaosu jest jeszcze w was.
Biada! Zbliża się czas, gdy człowiek żadnej gwiazdy porodzić nie będzie zdolen. Biada! Zbliża się czas po tysiąckroć wzgardy godnego człowieka, — człowieka, co nawet samym sobą już gardzić nie zdoła.
Patrzcie! w skazuję wam ostatniego człowieka.
„Czem jest miłość? Czem jest twórczość? Czem tęsknota? Czem gwiazda?“ — tak pyta ostatni człowiek i mruży wzgardliwie oczy.
Ziemia się skurczyła, a po niej skacze ostatni człowiek, który wszystko zdrabnia. Rodzaj jego jest nie do wytępienia, jako pchła ziemna; ostatni człowiek żyje najdłużej.
„Myśmy szczęście wynaleźli“ — mówią ostatni ludzie i mrużą niedbale oczy.
Opuścili okolice, gdzie życie twarde było: gdyż ciepła potrzeba. Kocha się jeszcze sąsiada i trze się o niego; gdyż ciepła potrzeba!
Cierpienie i nieufność uchodzą za rzeczy grzeszne: ostatni człowiek baczy troskliwie na siebie. Głupiec chyba tylko potyka się jeszcze o kamienie i o ludzi!
Nieco trucizny kiedy niekiedy: to darzy słodkimi snami. A wkońcu — dużo trucizny, aby mile zemrzeć.
Pracuje się jeszcze, gdyż praca jest rozrywką. Dba się jednak o to, by ta rozrywka nie stała się zbyt uciążliwą.
Nikt już nie jest bogatym ani biednym: jedno i drugie jest zbyt uciążliwe. Któżby jeszcze chciał panować? Któż podlegać? To zbyt uciążliwe.
Żadnego pasterza, pozostała już tylko trzoda! Każdy jest równy, każdy chce działu równego. Kto inaczej czuje, idzie dobrowolnie do domu obłąkanych.
„Dawniej cały świat był obłędny“ — mówią najsubtelniejsi i mrużą mądrze oczy.
Jest się mądrym i wie się wszystko, co się zdarzyło, więc w wydrwiwaniu wszystkiego nie zna się miary. Sprzeczają się jeszcze, lecz godzą się niebawem, gdyż niezgoda psuje żołądek.
Ma się swą przyjemnostkę na dzień i swą przyjemnostkę na czas nocy; lecz zdrowie ceni się nadewszystko.
„Myśmy szczęście wynaleźli“ — mówią ostatni ludzie i mrużą oczy. —
Tu zakończył Zaratustra swą pierwszą mowę (zwą ją również i „przedmową“), gdyż w tem miejscu przerwał mu krzyk i radość tłumu: „Daj nam, Zaratustro, tego ostatniego człowieka, — wołali społem — uczyń z nas ostatnich ludzi, a darujemy ci twego nadczłowieka“. Lud cały radował się i mlaskał językiem. Zaratustrę wszakże smutek ogarnął; rzekł do swego serca:
„Nie rozumieją mnie: nie jestem językiem dla tych uszu.
Za długo w istocie żyłem w górach, zanadto wsłuchiwałem się w szelesty drzew i w poszumy strumieni: i oto mowa ma jest dla nich mową pasterzy kóz.
Dusza ma nieporuszona jest i jasna jak wzgórza o poranku. Oni jednak sądzą, żem jest zimny i żem szyderca w żartach okrutnych.
I teraz oto spozierają wciąż na mnie i śmieją się. A śmiejąc się, nienawidzą mnie jeszcze. Lód jest w ich śmiechu“.