[235]
z p. Lublinieckiego.
Tatuliczku, kupcie konia,
Bo nie będę siedzieć doma,
Bo pojadę na zalety,
Bo mi tęschno bez kobiety.
Pojadę ja w cudze strony,
Będę sobie szukał żony.
Mój koniczku siemieniaty,[2]
Nie nieśże mnie do bogatéj.
Ale mię wiedź do ubogiéj,
Do dziéwczyny do chędogiéj.
Nie siekierą, ani nożem,
Jeno hajką a powrozem.
A jak powróz nie pomoże,
Utnij dębczak a bij dobrze.
Lipko, lipko, w dole stoisz,
Czy się sucha, mokra boisz?
Sucha, mokra się nie boję,
Gdziem wyrosła, tam se stoję.
Lipko, lipko, rozwijaj się,
Ma kochanko namyślaj się.
Jużech ja się namyśliła,
Ciebie, synku, opuściła.
Nie opuszczajże mnie jeszcze,
Aż se znajdę inne miejsce.
Starają się ludzie o mnie,
Iże niéma miejsca dla mnie.
Nie starajcie się, ludkowie,
Mam ja miejsce na kierchowie.
Na zielonym kierchoweczku
Będę leżał w mym grobeczku;
Na zielonym kierchoweczku
Będę leżał jak w łóżeczku.