Teologia Shoah
Człowiek człowiekowi gotuje różny los. Z relacji między ludźmi wynikają różne rezultaty. Przyjaźń rodzi przyjaźń, nienawiść wywołuje nienawiść. Człowiekowi świadomemu swojego człowieczeństwa przysługuje immanentna, a więc bezdyskusyjna, cząstka boskości, czyli wiara.
To właśnie wiara, Bóg jako obraz wiary, powoduje, że nasze człowiecze zachowanie podporządkowane jest dążeniu do bycia lepszym.
W przeszłości - i to niezbyt odległej - postępowanie człowieka było wystawiane na ciężką próbę, na swoisty egzamin z człowieczeństwa. Był taki czas w historii ludzkości, gdy dobro i zło pomieszane zostało w sposób dla człowieka niezrozumiały. My, ludzie, zostaliśmy poddani egzaminowi, który zdali nieliczni. Był to egzamin z człowieczeństwa, a na jego wynik człowiek jako taki nie miał zbyt wielkiego wpływu. Tym egzaminem była relacja między Polakami a Żydami, a ten czas to lata zagłady.
Przez dziesiątki lat od tamtych wydarzeń obowiązywał szczególny język nowomowy opisujący zdarzenia, życiorysy i ludzkie postawy. Udało się zracjonalizować i nazwać sprawy, które wcześniej budziły grozę. Zgubiono po drodze najprostsze słowa: miłość i nienawiść. Uważam, że od przywrócenia pojęć najprostszych, od budowania od samego początku człowieczych relacji zależy szansa na minimalną choćby próbę zrozumienia tamtych czasów.
Ja, polski Żyd, mówię - trzeba odwołać się do autorytetu niepodlegającego dyskusji. Najważniejsza jest człowiecza relacja z Bogiem.
Musimy za wszelką cenę powrócić do dekalogu. Już tyle o sobie wiemy, znamy nasze mistrzowskie umiejętności w relatywizowaniu rzeczywistości, w usprawiedliwianiu każdego kolejnego draństwa. Nie mamy innej szansy na dialog niż powrót do pierwszych liter alfabetu.
Zdaję sobie sprawę z nierealności tak sformułowanego postulatu. Ale gdzieś tam, na samym dnie mojej duszy, drzemie nadzieja, że oto stoimy przed unikalną szansą - oddania do lamusa całej naszej dotychczasowej wiedzy o nas samych. Wraca rykoszetem postulat "grubej kreski", ale jakże innej, bo niedotyczącej naszej wiedzy i doświadczenia czasów najnowszych. Musimy budować inną relację ze sobą jako osobą, z innymi jako osobami, wreszcie między sobą a najwyższym autorytetem. Bylibyśmy skończonymi głupcami, gdybyśmy chociaż na miarę naszych człowieczych możliwości nie skorzystali z tego "wariackiego" pomysłu. Właśnie my Polacy, my Żydzi stoimy przed największą szansą zbudowania innego języka niż obowiązujący wciąż język wzajemnych pretensji i pomówień.
Mówią, że dobrymi intencjami wybrukowano piekło, ale jest tak wtedy, jeśli patrzymy wokół siebie i nie umiemy skonstatować, ile zła uczyniliśmy sobie samym przez grzech zaniechania wobec wyzwań przed nami stojącymi. Jeżeli nie będziemy umieli się wyzwolić od lenistwa, braku wyobraźni, doraźnej, osaczającej biedy, to cały czas będziemy małymi, zasługującymi na współczucie ludzikami.
Co jest do zrobienia?
1. Należy stworzyć od podstaw program edukacyjny eliminujący dotychczasową wiedzę, sankcjonującą podziały między ludźmi ze względu na narodowości i wyznania.
2. Stworzyć sieć szkół tolerancji. Nie chodzi o tolerancję za wszelką cenę, tolerancja wobec innych musi się zacząć od budowania rozumienia siebie samych.
3. Egzekwować istniejące prawo przez zapobieganie dystrybucji wydawnictw propagujących ksenofobię, rasizm i nienawiść do innych nacji.
4. Edukacja powinna być skierowana ku przyszłości. Narody, które tracą pamięć, tracą korzenie. Narody, które hodują pamięć, tracą przyszłość.
Świadomie nie poszedłem tropem myślowym Henryka Grynberga. Roztrząsanie grzechów, win i zaniechań do niczego nie prowadzi. Wnuki nie wybaczą nam, jeżeli nadal wikłać je będziemy w nasze dotychczasowe spory.
Udziela się zgody na kopiowanie, dystrybucję i/lub modyfikację tego tekstu na warunkach licencji GNU Free Documentation License w wersji 1.2 lub nowszej, opublikowanej przez Free Software Foundation.
Kopia tekstu licencji umieszczona została pod hasłem GFDL. Dostepne jest również jej polskie tłumaczenie.