Nie ten jest bogacz, który złoto
W pancernym ma safesie —
Lecz ten, kto serce swe z ochotą
Bliźniemu w darze niesie.
Nie ten jest mędrzec, który śmiele
Podnosi głowę w tłumie —
Lecz ten, kto kornie jak w Kościele
Skłonić ją nisko umie.
Nie ten jest wielki, który wiekiem
Określa urn budowę —
Lecz ten, kto z trawką jak z człowiekiem
Potrafi snuć rozmowę.
Nie ten jest nędzarz, który chustą
Łachmanną kryje kości —
Lecz ten, kto pierś ma zimną, pustą
I serce bez miłości.
Nie ten jest dobry, który zbiera
Relikwje na pociechę —
Lecz ten, kto bliźnim łzy ociera
I grzeje ich uśmiechem.
Nie ten jest święty, kto kaleczy
Rózgą swe zdrowe ciało —
Lecz kto zdeptaną mrówkę leczy,
By życie nie marniało.
Nie ta jest prawda, która ginie
Gdy mędrek przyjdzie nowy —
Lecz ta, co wiecznie z Boga płynie,
Mając wśród gwiazd osnowy.
I nie ten zbawion, który: „Panie!“
Przekupnia woła głosem —
Lecz ten, kto spełnia przykazanie
I prawdy tej jest kłosem.