Władysław Wojtasiewicz. Sylwetka pośmiertna
Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Władysław Wojtasiewicz. Sylwetka pośmiertna |
Pochodzenie | Świat R. I Nr. 4, 27 stycznia 1906 |
Redaktor | Stefan Krzywoszewski |
Wydawca | Tow. Akc. S. Orgelbranda Synów |
Data wyd. | 1906 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI |
Indeks stron |
W dniu 19 Stycznia zmarł po dłuższej chorobie Władysław Wojtasiewicz, rzeźbiarz i dekorator, artysta niezwykłym i oryginalnym talentem od natury obdarzony, a zmarnowany jak tylu innych, których udziałem było pracować na niwie rzeźby Polskiej. — Skończył w szpitalu Świętego Ducha, w zupełnem opuszczeniu, w niedostatku, z tem w głębi duszy żalem głębokim, że nie spełnił na niwie sztuki posłannictwa i nie zajął stanowiska, do którego był siłą wrodzonych zdolności przeznaczony.
Wojtasiewicz pochodził z Litwy, gdzie się w 1850 r. urodził, ale w bardzo młodym wieku przybył do Warszawy, gdyż już w 1867 r. widzimy go na liście uczni szkoły rysunkowej, pod kierunkiem Hadziewicza i Heyla pracującym. Fachowo kształcił się również w pracowni wziętego naówczas rzeźbiarza, Faustyna Cenglera.
Po szczęśliwych pierwszych debiutach samodzielnych, już jako niezwykle wyrobiony technicznie pracownik, opuścił Wojtasiewicz kraj w 1873 r. i udał się za granicę. Po krótszym pobycie w Wiedniu, przybył do Paryża w 1876 r. i tu zaczął swą działalność od pracy kamienierskiej w jednym z większych zakładów rzeźbiarskich. Talent jego jednak w bardzo prędkim czasie pozwolił mu wybić się nad poziom tak dalece, że gdy nastąpiła epoka olbrzymich przygotowań do powszechnej Wystawy Paryzkiej 1878 r., Wojtasiewicz, może jedyny z cudziemskich artystów, bierze czynny udział jako twórca samodzielnych ozdób dekoracyjno-ornamentacyjnych,
które wykonywa na miejscu według swych szkiców.
W świecie artystycznym Paryża zdobyć on także potrafił sławę niezwykle uzdolnionego pracownika i to w kierunku, w którym francuzi od tak dawna przodujące zajęli miejsce. Ubiegają się o jego pięknie ułożone ornamentacyjne motywa, w które umiał z dziwnym smakiem wplatać postacie ludzkie, kwiaty, owoce, zachowując w całości harmonję stylową.
Po kilku latach niezmordowanej pracy, rozwinąwszy zasoby talentu, stęskniony za ojczyzną, powrócił do kraju z myślą, że zdobyta wiedza i uznanie zagranicy pomoże mu do odnalezienia właściwego pola twórczości artystycznej. Wzmożony ruch budowlany, rozwinięty przed kilkunastu laty w Warszawie, zdawał się być stosownym terenem dla zużytkowania jednego może naówczas rzeczywistego dekoratora plastycznego w kraju.
Rezultat jednak nie odpowiedział marzeniom artysty. System tandety wprowadzony do ozdobnictwa na nowym gruncie, nie pozwalał na wciągnięcie w tę dziedzinę pierwiastków czystej sztuki. Zamiast szerokiej działalności byłato wegetacja — praca dorywcza, zarobkowa. Przed dziesięciu mniej więcej laty wyjechał do Łodzi, gdzie wznoszone przez tamtejszych krezusów pałace dały mu pole bardziej artystycznej pracy.
Rozterka wewnętrzna, brak uznania, brak rzeczywistego poparcia, pewność z każdym dniem potęgująca się w duszy artysty o złamanej karjerze podcinały mu coraz bardziej skrzydła twórczości. Wojtasiewicz rwał się do ostatnich chwil do czynu, pragnął wzbić się nad poziom, lecz straszna rzeczywistość przygniotła go do ziemi. Spoczął w niej wreszcie po długiej chorobie na łożu szpitalnem.
Wojtasiewicz, obok całego szeregu doskonałych dekoracji, prześlicznych ornamentacyjnych kompozycji, figur, pomników i karjatyd, pozostawił kilka biustów — jak np. Mickiewicza — portretów oraz figurek znanych osobistości, że wspomnimy tu przepyszną charakterystyczną podobiznę znanego humorysty, Arkadjusza Mucharskiego. Figurki te, przypominające nieco dawniej tworzone przez Święckiego postacie, odznaczają się werwą i dzielnością wykonawczą, z czasem też będą wykopywane przez amatorów na wagę złota.
Jako człowiek, zmarły artysta odznaczał się wielu zaletami — był prawym i dobrym kolegą, przymiot rzadki w dziedzinie naszej sztuki.
Ale nasza rzeźba była długi czas na drugim planie w świecie sztuki. Wartoby, jeśli można, urządzić zbiorową wystawę dzieł przedwcześnie zmarłego, utalentowanego, a mało znanego artysty.