[245]«WARSZAWIANKA».
[247]
Orle biały! Znów zadniało!
I swobody gwiazdy lśnią!...
Wolne skrzydła rozwiń śmiało
Nad Ojczyzną, zlaną krwią!
Po kajdanach rany rdzawe
Z okrwawionych zedrzyj piór,
Uderz sercem o Warszawę,
A rubieże dadzą wtór!...
Sen o Polsce niepodległéj
Jak sakrament w sercach tlał,
Na fundament krwawe cegły
Niósł jej Naród z polskich ciał!
A gdy krzyk dziś w niebo bije,
Od Bałtyku do Tatr grzmi,
To dlatego Polska żyje,
Że, Narodzie, żyjesz ty!
[248]
Choć w królewskiej twej koronie
Tylu pereł jeszcze brak,
Berło Chrobrych w krwawym szponie
I Batorych dzierżysz znak.
Nim pioruny nie przegrzmiały
Do granicznych wzbij się wrót, —
Z tobą leci, Orle biały,
Leci z tobą Naród, Lud!
O, Młodzieży! Chwała tobie!
Od pokoleń tobie cześć!
Wzięłaś szablę śpiącą w grobie,
Aby żywym — życie nieść!
Wawrzyn sławy? Cóż z wawrzynem!
Na mogiły wawrzyn rzuć!
Ty krwią swoją, swoim czynem
Wolną Polskę będziesz kuć!
Wolna Polska! szept w modlitwie,
Co z dziecięcych ustek brzmi,
Myśl ostatnia ległych w bitwie
Na posłaniu z młodej krwi,
Sen wygnańca w śnieżnej dali,
Katorżniczy ludu chrzest,
Pieśń, co budzi, gniew, co pali, —
Wolna Polsko! — Tyś to jest!...
[249]
A jeżeli gwiazdy zgasną,
Gdyby świt się znowu śćmił,
My cię, Orle, krwią swą własną
Nakarmimy, abyś żył!
I zbratani serc orędziem,
Gdzie się mogłeś lata kryć,
Wolni duchem — wolni będziem,
Wolni, z Orłem w sercach, żyć!
6 Listopada 1916 r.