Więzień na Marsie/XXIII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Więzień na Marsie |
Podtytuł | Powieść fantastyczna z rycinami |
Wydawca | Nakładem M. Arcta w Warszawie |
Data wyd. | 1911 |
Druk | Drukarnia M. Arcta |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Kazimiera Wołyńska |
Tytuł orygin. | Le Prisonnier de la planète Mars |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Z nadejściem nocy, Robert, pomimo łez i próśb Eoji oraz całego swego otoczenia, zapuścił się w las podzwrotnikowy, w towarzystwie jedynie owego wampira, o którym sądził, iż jest już zupełnie obłaskawionym i który poprzedzał go, podlatując ciężko.
Zaopatrzony w broń i żywność, szedł za swym przewodnikiem brzegiem jednego z kanałów przez kilka godzin, aż na polance leśnej, będąc daleko już od swoich, został przez niego opuszczonym i natychmiast otoczonym przez całą chmarę Erloorów, które zlatywały się ze wszystkich zakątków lasu.
Próbował przy pomocy krzesiwa, rozpalić ogień, który mu dotąd był skutecznym środkiem obrony: lecz zanim to zdołał uczynić, poczuł owijające go jakieś mocne pęta z ciężarami na końcach, coś w rodzaju lassa — w jednej chwili skrępowano go, zakneblowano mu usta i uniesiono w głąb lasu.
Przy szamotaniu się został uderzony w czoło kulą kamienną, zakończającą krępujące go więzy i omdlał.
Gdy przyszedł do przytomności, ujrzał się uwięzionym wśród ciemności: zewsząd słychać było głuche szepty, szmer skrzydeł, a gorące oddechy muskały twarz jego...
Z oddali dochodził silny szmer strumienia.
W otaczających go ciemnościach błyszczały miljardy oczu, które tworzyły jakby mgłę fosforyzującą.
Miejsce jego pobytu wydało mu się groźnem i posępnem; była to jaskinia obszerna, wysoka, jak katedra, której strome ściany i sklepienie były pokryte, jak śmiertelnym całunem, skrzydłami przyczepianych do nich Erloorów...
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
- ↑ Ten niezupełny urywek jest ostatnią wiadomością o Robercie Darvel’u, który sygnalizując kolejne wydarzenia, nie wyjaśnił sposobu, jakim przesyłał swe wiadomości.