Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880/25. V
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880 |
Pochodzenie | Gazeta Polska 1880, nr 113 Publicystyka Tom V |
Wydawca | Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff |
Data powstania | 25 maja 1880 |
Data wyd. | 1937 |
Druk | Zakład Narodowy im. Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Lwów — Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór artykułów z rocznika 1880 |
Indeks stron |
Taniec wśród mieczów Henryka Siemiradzkiego został wystawiony nakoniec u Ungra i od niedzieli ściąga prawdziwe tłumy. Rzeczywiście jest to przepyszne płótno. Przedstawia ono młodą, nagą dziewczynę, zbudowaną jak Wenus, tańczącą na dywanie wśród pozatykanych kling. Z werendy, wspartej na brązowych satyrach, przypatruje się jej kilka męskich i kobiecych postaci. Obok z cysterny wychylają się irysy, jakby także ciekawe ujrzeć cudną tancerkę. Głowy mężczyzn poubierane w wieńce z róż. Jest to widocznie uczta lub chwila po uczcie, gdy sybaryci, powstawszy z trikliniów, wychodzą na werendę odetchnąć świeżem powietrzem, słuchać lir i pić wino. Drzewa rzucają na tę część obrazu mocny cień, wśród którego drgają złociste plamy, utworzone przez promienie słoneczne, wciskające się między liście. Nikt tak nie maluje tego ruchu promieni słonecznych, jak Siemiradzki. Tłem jasnej strony obrazu, na której znajduje się tańcząca dziewczyna, jest cudny, pełen powietrza, dali i błękitu krajobraz morski. Za tarasem widać szmaragdową zatokę i skaliste wzgórza, zamykające łagodnym obrębem jej brzegi. Wzgórza te, pełne odcieni różowych, przesłonięte są jednak i jakby roztopione w dali pełnej lazuru. Ten tylko, kto własnemi oczyma patrzył na okolice Rzymu lub na zatokę neapolitańską — zdoła zrozumieć, ile prawdy i duszy jest w tym krajobrazie, w tych błękitach, w tem zlewaniu się barw różanych z niebieskiemi i w tej przezroczystości oddalenia. Gdyby to płótno było tylko krajobrazem, gdyby żadna istota ludzka nie ożywiała ciszy i pustki, — nawet wówczas byłoby arcydziełem. Są tacy, którzy główny nacisk w ocenianiu obrazu kładą na owo jego tło, uważając postacie ludzkie tylko za konieczny dodatek. My nie dzielimy tego zdania. Według nas jest to obraz życia i obyczajów, pełen myśli. Dawnośmy w żadnej podobnej rzeczy nie widzieli tyle poczucia świata starożytnego, jego wiary w życie nie pozagrobowe, ale doczesne, a zatem wypływającego stąd zamiłowania do wszystkiego, co życie zdobi, co jest pięknem, harmonią, spokojem. Siemiradzki odczuwa duchem starożytnych, jak nikt, i dlatego nie tworzy postaci konwencjonalnych, ale żywe postacie. Cały ten świat tak oryginalny, a tak różny od naszego tą właśnie ochotą do życia i wiarą w nie, zmartwychwstaje pod jego pędzlem w swej właściwej idei i prawdzie. Zdaje nam się, że ci patrycjusze z wieńcami róż na głowie szepcą sobie Horacjuszowe wiersze:
Nunc est bibendum, nunc pede libero
Pulsanda tellus.....
Nie jest to orgia rozszalałych czasów późniejszego cesarstwa. Przeciwnie, jakieś uspokojenie i rozkoszne omdlenie maluje się na twarzach i roztacza w powietrzu. Tak się mogli bawić i August, i Mecenas, i Horacy. Naga dziewczyna nie budzi żądz, — ale napełnia dusze widzów uwielbieniem dla boskiego swego ciała, dla słodkiej plastyki ruchów. Ludzie, róże, irysy, zatoka, różane wzgórza, promienie przeciskające się wśród drżących liści i dal błękitna zlewają się w harmonię, spokojną pogodę i czarowny ład. Jest to jakby łagodny sen i spoczynek, widać, jak tym ludziom jest dobrze na świecie, jak są zadowoleni z życia. Horacjuszowski sybarytyzm — więc poetyczny sybarytyzm — jako rys życiowy uchwycony został prawdziwie po mistrzowsku... Całość sprawia wrażenie prawie klasyczne, tak spokojne, tak układające do równowagi zmysły i wyobraźnię. Nagość dziewczyny jest nagością posągu, zatem niewinną.
Żeby stworzyć taką rzecz, trzeba naprzód głęboko rozumieć, po wtóre widzieć oczyma duszy własny utwór wyobraźni jak samą rzeczywistość, po trzecie czuć, po czwarte mieć środki w ręku dostateczne do utworzenia wszystkiego, co się rozumie, wyobraża i czuje.
Ależ takie warunki, powiecie, stwarzają pierwszorzędnych mistrzów!
— Tak jest. —
Pani Modrzejewska cieszy się ciągle nadzwyczajnem powodzeniem w Londynie. Po tygodniowym wypoczynku na wsi u lorda Bodenham, żonatego z Polką Morawską, rozpoczęła na nowo od soboty występy w Court Royal Theatre. Tym razem jednak występuje w przedstawieniach wieczornych. Dzienniki przesadzają się w pochwałach dla niej. Mamy przed sobą wycinki z pism: Era, Society, Globe, Atheneum i Truth, w których recenzenci przesadzają się w uniesieniach. Era nazywa ją „mistrzynią swej sztuki“. Globe z 3 maja pisze, że nic nie może być wspanialszego od jej gry (nothing of finer art can be imagined etc.). Truth stawia ją bezwarunkowo wyżej od wszystkich aktorek angielskich, mówiąc: „Mamy w Anglii wielką liczbę artystek, które sądzą, że gra polega na chodzeniu po scenie i mówieniu tego, co mówić wypada. Czynić tak, i być za to wynoszoną pod niebiosa nie jest u nas rzeczą nadzwyczajną. Rzeczywiście są one często zręczne i inteligentne, ale żadna z nich nie jest artystką w wyższem znaczeniu tego słowa. Modrzejewska nią jest. Jej indywidualność znika zupełnie, i grając np. Margarytę (czyli Konstancję) — jest tylko Margarytą. Każdy moment, każda intonacja jest wystudiowaną, ale tak przewybornie, że sztuka zdaje się być naturą“. Society zapewnia, że nigdy nie widziano w Anglii sceny śmierci równie wielkiej, jak śmierć Margaryty. (Was any grander death-scene ever portrayed on the stage than hers?). Sztuka Dumasa, przedstawiona pod zmienionym tytułem Hearts ease, w ogóle niezbyt podobała się Anglikom, tem więc szczersze są ich zachwyty nad grą naszej rodaczki. Z listu prywatnego dowiadujemy się przy tem, że zamówień do rozlicznych teatrów nie braknie artystce — skutkiem czego w Londynie pozostanie zapewne dłużej nad pierwotny zamiar, potem zaś uda się prawdopodobnie do innych wielkich miast zjednoczonych królestw.