Widok
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Widok |
Pochodzenie | Ziemia, siostra daleka |
Wydawca | Wydawnictwo J. Mortkowicza |
Data wyd. | 1936 |
Druk | Drukarnia Naukowa Towarzystwa Wydawniczego w Warszawie |
Miejsce wyd. | Warszawa – Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tomik |
Indeks stron |
Nie święci to garnki lepią, — chmury kołują wokół kominów. Jedno spojrzenie wystarczy, a pamięć zawisa na lnianej linie wiatru; starcza ściana naprzeciw, sadzą nasiąkła. Patyna miasta! balkony pnące się wzdłuż murów, gniazda jaskółcze mieszczaństwa, brunatne skrzynie z odpadkami, tafle szklane zaciągnięte szczelnie. Wieżo kościoła zielonkawa, różowana zachodem, smukłość, siła i lot!
Tam, jak oko, rozchyla się okno, czemu dłonie szukają oparcia? Wyruszysz w pochód, w napowietrznych dzwonach, nad dziedzińcem, zamiecią i spokojem. Wielka twarz wynurza się ku ptakom i strunom, leży płasko, odgraniczona tułowiem, na studni przestworu. Wiatru wargi włosy muskają, grzebień grzęźnie w splotach drętwych, na gładziźnie przestrzeni głowa uśpiona. Łatwo stąpasz po stopniach, zachwycony.
Wieczornie mącą się oczy, garnki terkocą, poruszane wokrąg palcami, łupiny spękane z gliny: gwiżdże w nie mrok. Czarne dymy, posrebrzane blaskiem, obłocznie w kołowrocie na dachach osiadły. Blacha ukośnie zwilżona, płomyczek odbity nikło, na ołowianej szybie nicości pleni się żal.
Święci?.. Z gruzów pochyłych odbuduj całość, kształtną i okrutną, jak pięść. Niechaj uderzy zlekka w senny ośrodek metalów najcichszy dźwięk. Źrenica ku powrotowi sztywna, liche źdźbło wspięte ku widnokręgom, roślina o przeciętym korzeniu. Jeśli chmurę odgarniesz znad czoła, zachrzęści płacz wirujący.