WIOSNA.

Niech lato kopy liczy, niech jesień winnice
Uprząta, i przestronne napełnia piwnice:
Bachusowymi niech się zima mięsopusty
Szczyci, w które pozwala cnej młodzi rozpusty.

Wiosna wszystkiemu czołem: ona śniegi zbiera,
I na przemarzłej ziemi ona rozpościera
Różnych kwiatów szpalery; taje lód żałosny,
Gdy mu gwałtem dogrzewa lubej ciepło wiosny.

Z ujeżdżonego grzbietu Wisła zrzuca lody,
I wszelkie w dalszej nie chcą żyć niewoli wody.
Pogodne dni oświeca z ciepłem jasne słońce,
A ziemia śnieżnej zbywa, jak przez gwałt, opończe.

Ustały zawieruchy: na to miejsce goni
Uciekające Austry z Zefirem Fawoni:
Przy których Etezye, jak i Kaurus wieje,
Aż wszelki rodzaj kwiatków w ogrodach się śmieje.

Twa ręka, panno piękna, niechaj nie mitręży,
Niech ci z prędką nagrodą ta praca nie cięży.
Wiosna każe: bierz krzaki z piwnic rozmarynu,
Lubo są obumarłe, nieś je do dziardynu.

Gdzie jak prędko ożyją z wiosennej wilgoci,
Wieńcem twej głowie będą pamiętne dobroci.
Toż pachnąca lawenda, tulipan, fiołki,
W różnobarwne upstrzywszy kolory wierzchołki.

Narcyzy, hiancynty i heliotropy,
Tuż za biegiem słonecznym postępując w tropy.
Tu swej blednie lilia białością natury,
Tam się róża czerwieni rumieńcem purpury.

W drugim krzaku zaś biała, na słoneczne przyjście,
Przyjemną czyniąc wonią, swe rozwija liście.
Zefiry powiewają, woda bieżąc mruczy,
To wszystko, piękna dziewko, niechaj cię nauczy:

Jako masz kwitnącego dziś zażywać wieku,
Który raz utracony, nie wróci się człeku.
Wiosna, młodość, uroda, w nieścignionej łodzi,
Bystrym Dunajca nurtem płynie i uchodzi.

Róża prędko opadnie, jesień kwiatkom szkodzi,
Które zaś przyszła wiosna powtórnie odmłodzi:
Człowiek w następującej dalszych lat jesieni,
Drugi raz nie odmłodnie, ani się zieleni.


Przeto kwitnącej pory lat tych zażyj snadnie,
Już się ten kwiat nie młodzi, kiedy raz opadnie.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wespazjan Kochowski.