Wrażenia z farm stanu Wisconsin/całość

<<< Dane tekstu >>>
Autor Helena Staś
Tytuł Wrażenia z farm stanu Wisconsin
Pochodzenie Dziennik Chicagoski, rok XXII, nr 119, str. 8
Wydawca The Polish Publishing Co.
Data wyd. 22 maja 1911
Miejsce wyd. Chicago
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Wrażenia z farm Stanu Wisconsin.

(Korespondencya).

I
KNOWLTON.

Do Stanu Wisconsińskiego a mianowicie do farm Wisconsińskich upowszechniło się po innych Stanach pewne uprzedzenie. Tymczasem, farmy te, dla rolnika miłującego pracę, stanowią nietylko oparcie i chwilową dźwignię, ale pewną rękojmię zdobycia w niedalekiej przyszłości pięknej fortuny.
O pracy i życiu tutejszych farmerów opiszę w następnym artykule, a teraz chcę zatrzymać się chwilę nad pięknem tutejszych okolic, bo okolice te, nie tylko bogate w różne produkta — ale i w piękno przyrody. — Naprzykład osada Knowlton — dziwnie piękne ustronie, obfita we wszystkie Boże dary.
Knowlton składa się z kilku dziesięcin domów porozrzucanych malowniczo w pewnem oddaleniu od siebie. Kawał lasu przy każdej zagrodzie podnosi urok i produktywność okolicy. W centrum Knowltonu jest stacya kolejowa, poczta, kościół, dwa składy spożywczych artykułów (grosernie) mleczarnia i kilka murowanych kamienic. Wielką ozdobą tej osady jest wspaniała rzeka (Wisconsin river); płynie ona szeroką srebrną wstęgą wzdłuż Knowltonu do miasta Stevens Point oddalonej o 17 angielskich mil. Rzeką tą spuszczają do innych osad obrobione drzewo.
W pobliżu kościoła po obu stronach rzeki, są — podobne do siebie jak dwie siostrzyce — dwa półwyspy — nazwane bliźniętami („Twin Islands”). Na tych wyspach letnia porą rozwijają namioty i przez kilka tygodni obozują turyści ze wschodu. Już to zwiedzających nie brak tu przez całe lato, bo przyjemności sielankowych można tu użyć w całej pełni: Są ryby i grzyby, mleko i miód i wszystkie leśne owoce. Ponieważ małe rzeczki gęsto przerzynają farmy, to ryby można łowić do woli czy siecią, czy więcierzem, czy na wędkę. A, że las dostarcza paszy dla krów, więc mleka w bród. Jagody, maliny, jeżyny, grzyby buszlami można zbierać. Kto zaś zechce się zapuścić w głębsze lasy, może ubić i dzikiego zwierza n. p. pewien gatunek wilków (nie drapieżnych). Za jednę głowę takiego wilka, płaci Stan $12; zwierzyny zaś takiej jak sarny, zające itp. tych aż nadto nad brzegami mniejszych lasów.
Ptactwa różnego gatunku moc, dość wspomnieć, że znajdują się tu słowiki a także dzikie kanarki.
Klimat wogóle jest podobny do klimatu w naszej Polsce. Woda także tu bardzo zdrowa.
Osada Knowlton nadaje się dla amatorów letnich wycieczek. Kto pragnie w ciszy i cieniu, wśród przyrody zbliżonej do naszego kraju marzyć o ojczystych stronach — niech przybędzie w tutejsze okolice.
Zaznaczyć mi jednak wypada, że całość okolicy jest to pierwotne na wpół dzikie piękno; są naprzykład lasy przez które i przedrzećby się nie można.
Gdyby znalazł się ktoś coby tanim kosztem chciał mile spędzić wakacye, niech porozumie się z podpisaną, a ja uczynię, co będę mogła, aby moim ziomkom zapewnić przyjemny pobyt.
Powiedziałam wyżej „tanim kosztem”, bo życie tu jest tanie. Brak wprawdzie mięsa z rzezalni, ale na kurczętach letnią porą nie zbywa.
Dla zwiedzających znalazłoby się miejsca dosyć w Knowlton lub też w okolicy. Proszę zwrócić się śmiało do mnie, a ja będę pośredniczyć zupełnie bezinteresownie. Wiem, że wiele osób pragnie odetchnąć świeżem powietrzem, a nie wiedzą gdzie się udać; — nie każdy też jest w stanie opłacać drogie hotele nad jeziorem Michiganem. Kto zatem się chce zadowolić rzeką i lasem, niech przyjedzie do Knowltonu.

HELENA STAŚ,
Box 57,Knowlton, Wis.
II.
W JAKI SPOSÓB FARMERZY W KNOWLTON BOGACĄ SIĘ.

Ziemia do nabycia w okolicy Knowlton, jest nieokarczowana i nie oczyszczona ze spalonego lasu. Akier takiej ziemi kosztuje $10. Oczyszczenie jednego akru specyalną maszyną, mniej więcej ponosi koszt $7.
Znam tu gospodarzy, którzy kupiwszy 40 akrów, oczyścili najpierw — zaledwie trzy akry; na tem zasadzili tyle ziemniaków i warzywa aby było dostatecznie na rok do wyżywienia rodziny. Trzeba wiedzieć, że ziemia jest tu nader urodzajną. Sami, wynajmywali się zimową porą do piły w lesie, gdzie rzną drzewo — (tam zawsze można dostać pracę i mieć czysty grosz). Powoli przy tej pracy karczowali swój grunt, hodowali coraz więcej inwentarza, dokupywali roli i dziś szacują oni swoje gospodarstwa na sześć do ośmiu tysięcy dolarów.
Ta sama okazya dorobienia się, jest i dziś dla każdego, kto pragnie na roli pracować; gdyż lasów jest tu jeszcze dużo na sprzedaż.
Wielką pomocą tutejszym farmerom jest mleczarnia w Knowlton gdzie odwożą śmietanę. Utrzymanie krów przez lato nic nie kosztuje, gdyż pasą się w obfitem w trawę lesie. Śmietana od jednej krowy przynosi $10 miesięcznie, kto więc posiada pięć krów, ten ma ładny miesięczny dochód.
Na roli sieją wszystkie gatunki zboża a rosną one jak na drożdżach. Wszelki nadmiar wywożą do Stevens Point, Wis. lub do Wausa, gdzie zbyt na wszystkie produkty jest łatwy.
Gęsi i kaczek hodować tu nie można dla ogromnej ilości żółwi. Żółwie smakują ogromnie w gęsich i kaczych nóżkach; odgryzają bez litości nóżków a tułów zostawiają. W Knowlton są żółwie wielkości wanienki do prania.
Pomocnym w nabywaniu farm, jest tu niejakiś pan Gunther, właściciel piły w lesie. Jest on jednym z najpierwszych osadników w Knowlton. Jako gorliwy katolik, przyczynił się do budowy kościoła. Napatrzył się też on na pracowitość Polaków i za to daje im w uznaniu swem pierwszeństwo. P. Gunther poręcza często za pracowitymi farmerami i dopomaga im inwentarzem czy też w inny sposób.
Życie towarzyskie tu jeszcze nie rozbudzone. Niema żadnego Towarzystwa nawet kościelnego. Kościół obejmuje opieką swoją wszystkie narodowości, przeważa jednak liczba Polaków, to też dwa razy w miesiącu przyjeżdża odprawić nabożeństwo z Grand Rapids, Wis. ksiądz W. — Polak. Szkoły polskiej niema. Publiczne są co trzy mile.
Na tem zakończę dzisiejszy artykuł, w przyszłości więcej.

Helena Staś.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Helena Staś.