Wypisy czarnoksięskie/33
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wypisy czarnoksięskie |
Rozdział | Magia trojaka |
Pochodzenie | Czary i czarty polskie oraz Wypisy czarnoksięskie |
Wydawca | Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska“ |
Data wyd. | 1924 |
Druk | Zakłady Graficzne Instytutu Wydawniczego „Bibljoteka Polska“ |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst Cały zbiór |
Indeks stron |
Jedna naturalna — t. j. należyte skrytych własności, cnót, mocy, jakiej natury spenetrowanie, sympatji i antypatji wszystkich rzeczy, czas, miejsce, sposób uważając, stosowanie i kombinowanie, co się cudem u nierozeznanych zdaje. Bardzo była in usu Persów, od nich się nauczyli Marcion i Manes. Jako to jest magia naturalna, że Tobiasza w Piśmie Św. ślepota żółcią ryby ugojona; w bęben z skóry wilczej zabębniwszy, drugi bęben z skóry baraniej rwie się i pada: bo wilk z baranem mają nienawiść naturalną; że Turczyn w Wenecji ołowiem roztopionym ręce sobie umywał, nic ich nie obraziwszy; że na ukąszenie jaszczurki Tarantuli niemasz innego remedium, tylko słuchać muzyki, po niej tańcować aż do potu (Alexander ab Alexandro Lib. 2. Genialium Dierum). Tej naturalnej magii jest autorem Adam, według Delriona, mając tę wlaną sobie od Boga przy swojej kreacji scjencję, którą w swoich sukcesorach całemu światu komunikował. Po nim doskonały był naturalista Salomon, mający także infusam scientiam, ale tylko naturalem, non supernaturalem, który disputavit super lignis a cedro quae est in Libano usq. ad hyssopum według trzecich ksiąg królewskich cap. 4., t. j. o drzewach, bydlętach, ptakach, o wężach, rybach, o dyspozycji świata, o mocy, o dzielności żywiołów, o czasie, o gwiazdach, o cnotach skrytych ziół, jako księga mądrości to mu wszystko przypisuje, cap. 7, ale te księgi jego potem spalone
i są, aby lud o Bogu nie zapomniał był, mogąc mieć pomoc od rzeczy naturalnych. Ta sama magia naturalna albo operuje rzeczy naturalne, dziwne pokazując skutki, albo niejako prorokuje, wieszczy, prognostykuje przez filozofię i matematykę; przez co różne się zimy tęgie pokazały, woły robione ryczały, węże krzykały, gołębie zrobione latały (u Persjusza, cap. 5, de Magia). Czasem przez magię naturalną z niebieskich influencji i aspektów, planet i gwiazd, niektórzy skutków spodziewa ją się dziwnych, niejakie pisma, charaktery, figury rysując, liczby pisząc, wierząc, że tym znakom, pismom ich, moc jest z niebieskich influencji komunikowana; co że bardzo sapit magią czartowską, od teologów nie jest rzeczą pozwoloną. Tak książę Gvisius w wojsku swojem heretyckiem, dość licznem a przecież zbitem, żadnego nie miał żołnierza, któryby na szyi jakich nie miał kartelusów,
charakterów zabobonnych, jako się pokazało przy rewizji trupów, którzy, przez pactum z czartem uczynione, ufali owym charakterom, że na wojnie nie zginą. Ale czart, ociec kłamstwa, oszukał ich i odstąpił; wolał być panem dusz ich na wieki, niżeli panem słowa, im na czas danego. Tejże magii naturalnej przypisują vim imaginativam, że ona cudne sprawuje skutki, jako to, że w Wittemberdze matrona ciężarna, na trupa się za patrzywszy, trupiej twarzy płód wydała. W Isenaku białogłowa szczura porodziła, nim znienacka przestraszona. Za Mikołaja III papieża, matrona porodziła dziecię jak niedźwiedź kosmate, iż na obrazy się takie
zapatrywała. Co wszystko może się stać per accidens albo przez sympatję, którą ma fantazja matki z potencją formującą: cokolwiek fantazja mocno uważa, potentia formatrix swym sposobem formuje.
Do tejże magii naciągają magowie naturalni cokolwiek się dzieje z spojrzenia, głosu, tchnienia, pocałowania, z czego cudne skutki dzieją się, jako to: z przyłożenia gołej chustki do rany ją leczącej, co zowią artem S. Anselmi, Włosi zowią gentiliam S. Catharinae aut S. Pauli, a Belgowie zowią Feriae 6-tae Parasceves taki plaster; miłość z zapatrywania się; uroki z pojrzenia baby; zwierciadła zarażenie przez patrzącą weń białogłowę na czas swój chorą; z patrzenia galgali, alias wilgi ptaka, na chorego człeka na żółtaczkę, polepszenie zdrowia z śmiercią ptaka; namazując miecz maścią, zwaną armarium, ciętego nieobecnego uleczenie; wilka niespodziane zdybanie; głosu ludzkiego alias mowy odjęcie sprawuje; strusia i żółwia na jaja swoje patrzenie płód z nich wywodzi; laska z leszczyny drzewa nachyleniem swojem gdzie skarb utajony wydaje; lew tak srogi i duży boi się koguta; bazyliszek wzrokiem zabija na się patrzących;
słonecznik kwiat za słońcem po niebie idącem kieruje się; jaspis kamień krew płynącą przyłożony zatrzymuje; trup przy prezencji swego zabójcy krwią się zalewa, jako się stało, że z Henryka, króla angielskiego, do grobu prowadzonego, iż tam był praesens Richardus, syn ojcu rebellis, krew się puściła, według świadectwa Maimburga w Krucjacie. Do uryny ludzkiej chorej osoby proszki lekarskie sypiąc, Rewel, doktór gdański, przed lat kilkudziesiąt tam znajdujący się, ją do zdrowia przyprowadzał, byle osoba owa nie była dalej nad milę odległa. Torpedo, albo drętwik ryba, rzecz żywą od siebie dotkniętą zdrętwieniem zaraża. Hyeny t. j. azyatyckiego wilka cień psom niemotę przynosi. Wąż, dębową dotknięty gałęzią, zdycha. Skrzydła inne przy orlich skrzydłach wraz położone, niszczeją, psują się. Wąż cieniu drzewa jesiona zcierpieć nie może. Stefanowi Czarnieckiemu, sławnemu wojennikowi, na chorobę podano remedium słuchanie muzyki.
Te wszystkie skutki, jeźli są które prawdziwe, albo się dzieją z bożej permisji, albo przypadkiem, albo sympatją i antypatją rzeczy między sobą, albo własnością nam skrytą i niewiadomą; niektóre też fałszywe są, inne naostatek sprawą szatana, wiele mogącego in naturalibus, weryfikować się zdają.
Druga magia jest artyficjalna, która sztuką, inwencją ludzką, dziwne w ludzkich oczach sprawuje spectacula. Nieba jednak, obrotów jego, słońca, gwiazd, żeby kołem swojem obracały się regularnie i zawsze, nikt uczynić nie może. Chlubił
się prawda niejaki Cornelius Drebellius w liście swoim, do króla angielskiego pisanym, że umiał uformować okrąg świata, in spatio 24 godzin obracający się przez lat 1000 constanter, bez najmniejszej omyłki, trybem naturalnego Świata, lata, miesiące, dni, słońca i księżyca biegi, wszytkich planet i gwiazd obroty reprezentujący. Ale tego w rzeczy samej nie dokazał. Był ksiądz Atanazy Kircher, wielki swego czasu matematyk, przy takich imaginaryjnych świata stwórcach, ale nie było co widzieć. Inne jednak świata opera czynić może magia artyficjalna, jako to uczynił Archytas, filozof sekty Pytagoresa, rodem z Tarentu, miasta włoskiego, że gołębicę wyrobił tak sztucznie, że po powietrzu latała. W Norymberdze mucha z rąk jednego magistra wyleciawszy, okrążywszy lotem swoim wszytkich u stołu siedzących, do rąk jego nazad się wracała. W Rzymie statua z miejsca na miejsce chodziła; takich teraz osób wiele jest w wielkich miastach, jako to w Gdańsku przedażnych, które nakręciwszy, chodzą po pokojach, oczyma ruszają, w bęben biją. W zimie frukta różne Albertus Magnus w Kolonii prezentował Wilhelmowi cesarzowi (teste Kwiatkiewicz sub anno 1348). Tenże sam statuę lat 30 formował, S. Tomasza z Akwinu witającą: salve Thoma. W Gdańsku rycerz na cekauzie rzeźko się obraca na koniu, strzela, arte wyrobiony jak żywy. Zegary wybijają dzwonkami kuranty i pozytywy wygrywają, obracając korbę. W Wenecji skrzynia poruszona strzela. Pod Pleszkowem, za hetmana Zamojskiego, z industrji i inwencji Ostrzemeckiego, generała artylerji, machina wymyślona takowa, że w skrzyni żelaznej było 12 pistoletów, nabitych prochem strzelbnym, z cienkiemi rurami umyślnie zrobionych, tak akkomodowanych, że jednego z odwiedzionym kurkiem dotknąwszy, wszystkie mogły dać ognia i porozrywać się, cum periculo tykających i blizko zostających; włożona była do drzewianej skrzyni, sznurek wewnątrz szedł do cyngla owego pistoletu z odwiedzionym kurkiem, do drzewianej skrzyni drugim końcem przywiązany, aby tak skrzynię drzewianą, czyli otwierając, czyli żelazną z niej wyciągając, cyngla ruszono z daniem fatalnego ognia. Ta machina tak sporządzona dostała się Szujskiemu, wodzowi moskiewskiemu; rozumiejąc, że wielkie w niej skarby, gdy chciwie otwierano, wiekiem szarpniono za sznur ów i cyngiel, ognia dały pistolety, rozerwawszy się, kilku zabiły, drugich przestraszyły. Wiele jest wież takowych, co się zdają już lecieć, a one wiekują, będąc tak arte umyślnie wystawione. Wody gorejące, kuglarze po sznurze na powietrzu tańcujące i różne ich sztuki w łamaniu się — są to species różne magii artificjalnej, która się prostym zdaje cudem albo sprawą czartowską.
Trzecia magia jest demomiaca, prawdziwe czarnoksięstwo albo czarownictwo, dziwne czyniące skutki, z umową z czartem wyraźną albo dómyślną. Tej czartowskiej: magii Sadducaei, i Democritus, Aristoteles, Averroes nie przyjmowali, negując czartów na świecie, a tym samym grzesząc przeciw Pismu Świętemu. Nie jest to gratia gratis dana od Boga, ta magia, według niektórych mniemania, bo się jej uczyć potrzeba i pewne czynić ceremonje. Nie jest od dobrego anioła administrowana ani od dusz zmarłych, gdyż anioł i dusza nie dają się czcią Bogu przyzwoitą wenerować, jak czarci czynią. Gdy przez wyraźne pactum czarnoksiężnik w postaci widzialnej czyni z czartem kontrakt, pretenduje czart, aby się zaprzał wiary Świętej, chrzest odwołał, a czart, palcem dotykając czoła jego, pokazuje zmyślnie, że chrztu świętego charakter w duszy jego zmazuje, według Delriona, ale to niezmazane na wieki piętno. Tego zaś wyraźnego pactum albo zmowy, czyli wyraźnej, czyli niewyraźnej, znaki są te:
1. Że do rzeczy nie święconych zażywają rzeczy świętych.
2. Wiele czynią przeciw wierze świętej directe, jako to, gdy obraz chrzczą, albo dziecię z grobu wykopują, mówią jakie słowa przeciw wierze, namazują ręce jakimsiś olejkiem albo mieszają wodę święconą.
3. Obliguje czart, aby chest jego i nowe imię brali czarnoksiężnicy.
4. Pretenduje bies, aby mu magus dał szaty swej kawałek.
5. Wyciąga po nim szatan, aby na okrągu, na ziemi wyrysowanym, uczynił jurament.
6. Aby się starał być wymazanym z księgi żywota, obliguje go djabeł.
7. Obliguje bies, aby mu człek obiecował czynić ofiary, naprzykład zabijając niemowlęta lub innych ludzi.
8. Chce czart i wyciąga po magusie, aby sobie blizny, znak, herb na czele wypiętnował z profesją czarta.
9. Obliguje bies, aby nigdy Bogu sakramentalnemu adoracji nie czynić, Matki Najśw. ani świętych nie wzywać, kości świętych ani obrazów nie nosić ani szanować, wodą się nie kropić święconą ani soli zażywać święconej, nigdy całej nie czynić spowiedzi, krzyżem się świętym nie żegnać.
10. Ten kontrakt i pactum z czartem mieć w wielkim sekrecie, na granicę pewnych czasów przybywać na radę, i co tam uradzą nieodwłocznie wykonać, jak najwięcej do służby czartowskiej zachęcić i pociągnąć.
Wzajemnie też się czart submittuje czarnoksiężnikowi zawsze być na zawołanie jego, intencjom dogadzając na świecie, a po śmierci wiecznie go szczęśliwym uczynić deklaruje się. Toż wszystko czyni czart i tym, co z nim i wyraźnego nie mają pactum, byle człek, do tego mający inklinację, znaków od czarta zwyczajnie proponowanych i pretendowanych chwytał się i trzymał. Tak świnopas jeden, mając sobie zleconą trzodę wieprzów, laskę zatykał koło nich, a sam gdzie chciał odchodził, w lasce mając karteczkę z imieniem S. Błażeja napisaną; żaden zwierz nie tykał wieprzów, bo czart, na ów znak postawiony i taką z świnopasem mający umowę, strzegł trzody jego, jako dociekł tego podróżny tamtędy przechodzący (Nuclens Catecheticus).