Złote serce
ZŁOTE SERCE
Stanisława Hieronima Konarskiego
W uroczystość
umieszczenia Tegoż w Kościele XX. Pijarów
dnia 13 Lutego 1883 roku
Rodzinie
mieszkającej w Dubiecku
ofiaruje
Zgromadzenie XX. Pijarów
Cari sunt parentes, cari amici, cari
familiares, sed omnium charitates amor
patriae superat. Cicero.
Straszny to musiał być ów wiek miniony,
Szaleństwem możnych, swawolą pijaną,
Kiedy jednemu ledwie na miliony,
Odwagi mędrca nagrodę przyznano.
Medal wybity z tym strasznym napisem,
A liść dębowy Konarskiego sława...
Zda się nie dębem a smutnym cyprysem,
Co nad mogiły pochmurnemi stawa.
Jeśli to prawda, co ten brąz wyrzeka,
Z śmiercią jednego cóż tu wszystkich czeka?..
Pijana szlachta wrzeszczy o wolności,
Szabli w gwarliwej dobywając kłótni;
Kiedy na polach wiatr ponasza kości,
A ludzie dobrzy chodzą jak noc smutni.
Obcych najazdów przypomnienia świeże,
Przed rozrzuconych miast się garbią zgliszcze;
Przed szwedzkie wały lśnią polskie pancerze,
Z pod skiby wstają kozackie ratyszcze,
Domowych wojen pamiątki bolesne,
Złamane kosy pług rolnika trąca,Żale bezsilne, i skargi niewczesne,
A wzrok wyżera cicha łza paląca.
Zatamowane liczne niegdyś młyny,
Grody w ruinach, krzyże a ruiny.
Zajazdy Polskę zaciemniają dymem,
Szlachcic szlachcicu bratem lecz Kaimem,
Możny słabszego zburzy, w wiatr rozwieje,
Pustkę zaorze i solą zasieje.
O tych zajazdach straszna to jest karta,
O! niezabawna, na niej krwi, łez tyle!
Nędza wieśniaków śmiechem niezatarta,
Szaleństwa możnych srogie krotochwile,
Płacz drobnych sierót, ciche jęki wdowie,
Wrzask, szabel brzęki, płomień i pustkowie.
Polska poezja z tej nieszczęsnej doby
W rytmy złotego nie spowiła słowa,
Zniszczone wszystko, wszystko, nawet groby,
Na których siada śpiewak trumien - sowa.
Jeden się wietrzyk polatujac zali
Brzóz opalonych i kalin korali,
Potoki tylko szemrzą nuta szklaną, Że z nich pojono konie, wodę brano.
Na wyludnionej podleśnej przestrzeni,
nic oprócz zgliszczów, piasków i kamieni.
Plamy te pustek zajazdów roboty,
To znaki, które wypiekły suchoty
Na licu matki, zgonu przepowiednie,
Za nimi dworce śmieją się sąsiednie,
Kielichy w górę, kochajmy się, wrzawa,
A z boku stoją nędza i niesława.
Rozpróżniaczone gnuśnej szlachty ramię
Z chmurą idącą już się i nie łamie.
Ona tak pewna w państwie wskroś zachwianem,
Że nikt się nad nią nie postawi panem;
Że jej wolności czy swawoli miara
Wciąż będzie z pełnej czerpać starej kadzi,
Że wróg nie wrogiem, ze zdrada nie zdradzi,
Kurfirsta knechy, ani armja Cara
Granic nie zgwałci, prawa nie znieważy,
Więć jedna wrzeszczy, a druga część gwarzy,
I dobrodusznie marzeń złote nici
Snuje, dopokąd wróg jej nie podchwyci.
Królowie Niemcy w opasłe gardziele
Staczają wina wciąż setne puhary,
I targi wiodą z okrutnymi Cary:
Jak wiele temu, a temu jak wiele,
Z rozczłonkowanej przypadnie udziału,
Polski podobnej umarłemu ciału,
Bez prawodawców, bez wodzów, bez siły,
Obdartej, wojną zniszczonej, pijanej,
W której panuje jakiś Sas otyły,
Nad figurkami z saskiej porcelany,
A lud siermiężny, ciemny, nędzny, niemy,
Staje, podziwia królewskie haremy,
Zalotne panie w złoconych kolasach,
I słucha pieśni o pasach i Sasach.
Z Polski, gdzie jako przed Wielkim Poetą
Na głębiach piekła arcyzłość się czerni...
Czerni się wściekłe to liberum veto,
Cieniów otchłani vexila Inferni,
Które podnoszą wprzód pycha i zdrada,
A w fałdy dmucha wiatr złego sąsiada.
W takim to wieku gdy srodzy morderce
Cudzy i swoi kraj ten w groby wleką,
Zdala od swoich nad Tybrową rzeką,
"Wielkie się budzi jedno polskie serce.
Może na widok wiszących na ścianie
Pamiątek chwały w Rzymskim Lateranie...
Czarną sukienką okryte pachole,
O Zygmuntowskiej marzy mowie złotej,
Wczytuje w dzieje zapomnianej cnoty,
I samo jedno na ojczyste pole
Ściąga promienie światłości zakryte.
Serce szlachetne więc jak ten brąz bite,
Który król podał stanom ręką drżącą,
W przeczuciach, że go z tronu rychło strącą
Mocarze ziemi i z zgonem herojów
Zepchną do gminu carskich przedpokojów.
Nie jedno serce było... cześć przeszłości,
Były świadczące potajemnem drganiem,
Wróćmy im chwałę, żeby święte kości
Nie wstały krzycząc: i my szliśmy za nim.
Bo w naszej Polsce nie wątpcie szlachetni,
Nie wtedy piękniej, gdy po wierzchu świetniej,
W najcięższej doli w proch się kryje dusza,
I w prochu wijąc przeznaczenie zmusza,Że swe oblicze pochmurzone w końcu
Odmienia, matce podobnie i słońcu...
Wiek ten wszak wydał śród równin Krakowskich,
Mazowsza, Litwy, godne ojców czoła...
I któż nie wspomni świętych Mokronowskich,
Cienie Wodzickich, i któż nie przywoła
Kościuszków naszych... kto tej ziemi syny
Nie wspomni szczęściem pokraśniałe lice?..
Krótki ich pobyt, zorzą Racławice,
A zajściem słońca rychłe Szczekociny.
Kto lud Warszawski z Kilińskim w rogatce,
Ze szablą w ręku, na ustach z swobodą,
Nie przypomina nieszczęśliwej matce,
Kto ich nie szuka między Polską młodą?
Obok pijaństwa i szalonych krzyków,
Kto nie przypomni Załuskich, Sołtyków,
Więc kto kanclerza, a kto mistrza słowa,
Co zdrowej pieśni plon zostawił żyzny,
Któremu szemrze muza Zygmuntowa:
"Święta miłości kochanej ojczyzny,
Czują cię tylko umysły poczciwe. "
Jeśliż w serc głębi zagasły imiona?
Każda z tych postać braci niestracona,
Wiecznej wdzięczności hołd synowski bierze,
Ojczyzna wzroki na nich wiesza tkliwe,
I w nędzy swojej garnie je i strzeże...
O! były serca, nie krzywdźmy tych cieni,
Lecz Konarskiego pierwsze ryte w spiżu.
"W kraju bez cnoty wielcy potępieni,
A świeci męże konają na krzyżu...
Więc gdy cnotliwy zwyciężył nad cieńmi,
Prawo przeklęte wolnem słowem zburzył,
Kraj co mu czoło otoczył promieńmi,
Na urąganie przyszłych nie zasłużył.
Szczęsne to serce, które dziś w kościele
Złoty pokrowiec w cześć narodu kryje,
Odkryjcie bracia, prawdy przyjaciele,
To martwe serce kto wie czy nie bije,
Jak niegdyś w piersiach, gdy mu wdzięczne plemię,
Krzykliwe, butne, ale nie zawzięte,
Pochwały niosło wskróś przez polską ziemię,
Gdy je porwało uniesienie święte.
Gdy wszystkie wzroki w serce to zwrócone
Nie dopatrzyły prywaty ni znaku,
Tylko myśl wielką i częste łzy słone;
Uczciwość w każdym zbudzona Polaku,
Za Konarskiego idąc wielką radą,
Umysł do księgi, dłoń ku mieczu zgięła,
Niewiasty perły swe na ołtarz kładą,
I pieśń się zdala wiąże: Nie zginęła.
Któż to obudził w kraju życie nowe?
Kto, niech wystąpią ohydni oszczerce!..
Patrzcie a chylcie ukorzoną głowę,
To święte w prochu Konarskiego serce,
On duszy polskiej blask najczystszy nadał,
Ciała nie podniósł, lecz duch wyspowiadał,
I stare grzechy zdjął w pogodne rano;
To gdy na życie z cieniów nędzy wstaną,
Oczy ich będą czucia łzą nabrzmiałe,
Słowa śpiewaniom podobne aniołów,
Ręce przed Bogiem nieskalane, białe,
A czystość będzie ozdobą ich stołów.
A męztwo będzie w rozprawie orężnej,
A głos ich będzie przed światem potężny.
I to on sprawił, o którym w krąg cisze...
Bracia, czas o nim złotem piórem pisze:
"Że był to konar z ojczystego drzewa,
Pod którym duch się pokrzepia znużony,
Więc temu drzewu polska lutnia śpiewa,
A wiatr w dalekie głos poniesie strony:
Ten dzieje nowe narodu otwiera,
Ojczyzny sławne bohatery tworzy,
Z mowy i z serca pleśń grobową ściera
Jeden ubogi Pijar, sługa Boży.
Na życie nowe zaprasza w podwoje,
Synów tych, których pordzewiały zbroje. "
Takiego męża, którego Muz grono
W wybranych jasne zapisało koło,
A pieśń leniwa nie dotknęła stroną,
Na dziejów nowych podnosimy czoło.
Muza historyi postać męża skromną
W kapłańską szatę Pijara przywdzianą,
Stawia i w trąbę uderza miedzianą:
Zapomną wielu, tego nie zapomną,
On wszystkie myśli, wszystkie życia sprawy
Poniósł w obronie skołatanej nawy,
Nawy ojczystej i sprawił, że z onej
Wyszedł Maj trzeci — Kościuszko — Legiony.
Niech pyramidy sławią królów czoła,
Niech bramy Rzymskie szemrzą o Cezarach,
Polska z polskiego wychodzi kościoła,
I po Ofierze każe o ofiarach
Przez usta złote, a cichemu słudze
Trwałość zapewnia myśl trwalsza od głazów,
W pamięci przyszłych imię twe obudzę,
Nie pyramidą, nie czarem obrazów,
Świątynią wiedzy i piastuną cnoty,
A na frontonie stawię napis złoty:
KONARSKI
Cześć mędrcu temu — we walce pod Troją
Grecy szeregi ściśniętemi stoją.
Walka wre długa, płomień nie zagasa,
Lecz któż im świeci cnej Pallady wzorem?
W Agamemnona nie patrzą, w Kalchasa,
Za mędrcem wzrok się obraca Nestorem;
Zwycięztwo zejdzie tam gdzie on przewidzi.
Więc w myśl dojrzałą nowe snujcie plany,
Przyszłość przeszłości polskiej nie powstydzi,
Zwycięztwo poda wiek niepowstrzymany,
A tylko mędrca szukajcie śród rady,
Nestora wielkiej ojczystej Illiady.
Widzim tę Polskę na murach Iljonu,
Achiles będzie, będą Odysseje,
Lecz baczcie męże, by waszemu gronu
Nie brakło męża szlachetnej postawy,
Co jako Zeus waży ludzkie sprawy,
A słowom jego świadczą przyszłe dzieje.
On to wam poda w progach nowej ery
Myśl, w której imię wstają bohatery.
Cari sunt parentes, cari amici,
sed omnium renmi charitates
Amor Patriae superat.
Autor tych wierszy pozdrawia pokornie czcigodnych Współziomków swoich w dniu tym w jedno koło zebranych.
Niech Będzie Jezus Chrystus Pochwalony!
T. Lenartowicz.
Florencya, 28 stycznia 1882.