[604]Z BYRONA.
Zmiennaś, lecz miłość twa nie jest zwodniczą,
Choć zdradzasz serce, tkliwie wprzód szukane.
To łzy podwójną zatruwa goryczą,
Któremi twoje opłakałem zmianę;
To kruszy serce, które ty zasmucasz,
Że umiész kochać — lecz prędko porzucasz.
Stratę obłudnéj mało czuje serce,
Oziębła wzgarda ściga przeniewiercę.
Lecz ta, co żadnéj myśli nie przebiera,
Ta, któréj miłość jak tkliwa, tak szczera,
Jeśli się nawet i taka odmienia,
Któżby nie doznał mego udręczenia? —
Marzyć o szczęściu, do cierpień się budzić,
Los jest każdego, co żyje lub kocha.
Lecz jeśli nawet, przestając nas łudzić,
Żal w sercu wznieca ćma urojeń płocha,
Co we śnie z nami igrając łaskawie,
Tém samotniejszych opuszcza na jawie:
[605]
Jakże więc muszą dręczyć się boleśnie,
Ci, których serca, nie marzeniom we śnie,
Lecz tkliwym, szczerym uczuciom przywykną,
A te jak senne przywidzenia znikną? —
Ach! powiedz raczéj, że ta moja żałość
Grą wyobraźni, snem twoja niestałość!
1824.