Sztuka z życiem w objęciu co nierozerwalne
Z czarnych, niezgruntowanych, głębi na świat płynę,
A w jasnym, wszechświetlanym oceanie giną
Którego światła ledwie przeczuciem widzialne!
Życiem stają się sztuki tu zdobycze walne,
Odrodzenie jak wiosna wieści nad krainą.
Gdy w jeden promień z życiem zlane się nieminą.
Świat, przekroczy swych celów wrota tryumfalne,
O artystko![1] gdy dusza twoja się przejęła
Obrazem świętéj która wtenczas cię natchnęła,
Postać twa wraz jéj odblask na swe czoło wzięła!
I wiernym tylko śpiewak jak ty sztuce bywa
Kiedy prawdę w piękności aureoli śpiéwa,
Gdzie sztuka z życiem w jedną całość zlaną bywa![2]
Inny, ty był, gdym ci ślubiła życie,
Ja byłam inna gdyś; wymógł przysięgę,
Naszéj jedności duch spoił potęgę,
Z przepaską pęka przysięgi spowicie!...
W méj piersi czuję serca twego bicie;
Mnież chcesz oszukać? wszystkie siły sprzęgę!...
Z własnego serca żmiję ci wylęgę,
Za noc zwątpienia na mych zórz przedświecie!...
Pierwsze ma prawo serce twoje ku mnie,
Niż węzły które by je stargać chwytam,
By z tobą w jednym dźwięku zlać się dumnie...
O! przemów słowo mego wybawienia.
Ty duszy mojéj duszo, światło-cienia!
Zkąd płyniesz? imię twe!? o! mów! ja pytam!!!
Śnieżny gołąbek, symbol łaski w wierze,
I choć przez piekło przejdzie — on nie zginie!...
Choć się uczucie zbłąka w burz krainie
I człek na barki ciężarów nabierze,
Łódź jego jego wiodą jéj ciche pacierze,
Gołąb zwycięży, łódź w przystań zawiezie!
I choć się słońce oblecze za chmury,
Błyśnie tém jaśniej! cześć ci wielka wiaro!
Jasna nad czarnych nocy wstajesz marą —
Piętrzy się piekło bezsilne nad góry,
Łaska zwycięża! i witać cud nowy —
Zlata gołąbek w zorzy purpurowéj!...
Mądrześ knował Pizarro przebiegły tyranie,
Kielichać niezatruje już żadna dłoń wroga,
Oto zemsta wytęża dłoń z za kraty proga,
Za mordem, któryś długo, obmyślał szatanie!
Wkrótce z twojéj ofiary popiół pozostanie,
Z nią padną i zabójcy — by kiedyś ich trwoga,
Nieostrzegła błękitów gdzie śpią gromy Boga!
O podziemiach, gdzie wieczne światłości konanie...
Już grób przygotowany — ha! i przemierzony!
By pokrył i pochował tę łupinę życia!...
Któréj krwią, masz się zmazać dla hańby zdobycia!
Plan twój mądry — dojrzały — rachunek skończony;
Jednoś tylko zapomniał idioto natchniony!...
Że nad śmierć silny bywa — duch kobiety — żony…
„O niewymowne są boleści moje!
Cellini! tobiem wydarta — to boli!”
„Któż nas rozłączy, oprócz naszéj woli?
Rozkoszą cierpieć gdy nas cierpi dwoje!”
„Ojciec poprzysiągł w klasztorne podwoje
Wtrącić mnie w krnąbréj trwającą swawoli!”
„To runie klasztor — w ogni aureoli!
W habicie porwę cię — o! szczęście moje!”
„Bądź zdrów! boleści mojéj niema granic!”
„Więc Fieramoskę poślubisz? daremno!...”
„O! pierwéj umrę!” „A więc uchodź ze mną”
„Uciec od ojca? o nie! za nic! za nic!...
„Więc Fieramoskę wybierasz?” „O — siły!!!”
„Więc uciekajmy! na koń!” — „Ha! mój miły...”
Tym co śpiewają na cześć śpiewającéj,
Nieprzerwę! ale Muzo szczodrobliwa
Jeźli mi kiedy bywałaś życzliwa,
To dziś mi zasłoń ten tłum falujący...
Lecz jeźli kiedyś w pieśni wędrującéj
Ma dola, w kraju byłaby szczęśliwa,
Tobie, śpiewaczko, cześć dam, miłościwa,
Tobie poświęcę wieniec tak nęcący!...
Pod ręką mistrza w koronę splecione
Grono Wajmarskich artystów bez skazy
Poczciło pieśni me osierocone — —
Czy tu grzechoczą, czyli syczą płazy
Sztuka mistrzynią! Idąc w życia burze,
Pozdrawiam wieniec ten, a w wieńcu róże. —
↑Te słowa do P: Milde primadonny w Wajmarze, której sonety poświęcone. P. tłóm.
↑Przedmiotem każdego sonetu jest bohaterka jednéj z oper nowego okresu, poczynając od zwrotu Fidelia Beethowena, i Freyschütza Webera aż do Berlioza, Wagnera, itd. Podajemy z nich cząstkową całość. P. tłóm.
↑W téj operze mytycznéj Wagnera (z mythu staroniemieckiego) Elsa żona Lohengrinna pyta o jego prawdziwe imie, które tenże pod jéj utratą ukrywać musi — ulega wreszcie i mocą czaru porwany odpływa — Elsa umiera.