Z kazuistyki ciał obcych w odbycie i odbytnicy

>>> Dane tekstu >>>
Autor Leon Wachholz
Tytuł Z kazuistyki ciał obcych w odbycie i odbytnicy
Pochodzenie »Przegląd lekarski«
1907, Nr 49.
Data wyd. 1907
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron

ODBITKA







Z CZASOPISMA »PRZEGLĄD LEKARSKI«
ORGANU TOWARZYSTW LEKARSKICH
KRAKOWSKIEGO I GALICYJSKIEGO
=== WYCHODZĄCEGO W KRAKOWIE. ===

REDAKTOR GŁÓWNY:
PROF. DR. STANISŁAW CIECHANOWSKI.




KRAKÓW • DRUKARNIA UNIWERSYTETU JAGIELL.
POD ZARZĄDEM JÓZEFA FILIPOWSKIEGO 1907 R.




Z kazuistyki ciał obcych w odbycie i odbytnicy.
Podał
Prof. Dr L. Wachholz.


Z odbytu lub odbytnicy dobywa chirurg nieraz ciała obce. Mogą one dwojaką drogą do tej części przewodu pokarmowego wniknąć. W największej liczbie przypadków chodzi o ciała obce, które przypadkowo lub rozmyślnie (przez obłąkanych) połknięte, zdołały się przesunąć przez cały przewód pokarmowy i uwięzły dopiero u jego kresu, wywołując równocześnie dolegliwości, które skłaniają odnośną jednostkę do szukania pomocy lekarskiej. O wiele rzadsze są te przypadki, w których ciało obce dostaje się wprost do rzyci lub przez nią do odbytnicy. O ile pierwsza kategorya przypadków budzi niemal wyłącznie zajęcie ze stanowiska chirurgii, o tyle druga kategorya zyskuje nadto znaczenie sądowolekarskie.
Do rzyci, lub przez nią do odbytnicy mogą wtargnąć ciała obce przypadkowo, lub mogą być tamże wprowadzone rozmyślnie ręką własną lub ręką drugiej osoby.
Przypadkowo, zatem w sposób niezamierzony, może wniknąć ciało obce do rzyci i odbytnicy, podobnie jak u kobiet do pochwy, wskutek upadku z wysokości i nadziania się na przedmioty wystające. Przypadki takie, na ogół rzadkie, odznaczają się zwykle znacznemi i groźnemi obrażeniami dolnego odcinka przewodu pokarmowego. Przypadki te pominę milczeniem, a zwrócę się jedynie do omówienia tych, w których ciało obce wprowadzono rozmyślnie do odbytu, albowiem budzą one istotne sądowolekarskie zajęcie.
Zachętą do uwag powyższych był mi oprócz przypadku, który sam miałem sposobność badać przed laty w oddziale chirurgicznym szpitala św. Łazarza ś. p. Prof. Dra Obalińskiego, głównie przypadek badany i leczony w szpitalu w Tarnowie. Za odstąpienie mi przypadku tego do ogłoszenia, za dokładną historyę jego, jak również za przesłanie zakładowi naszemu wydobytego ciała obcego dziękuję na tem miejscu serdecznie Dr A. Szatkowskiemu, sekundaryuszowi, i Dr Rogalskiemu, dyrektorowi szpitala.
Przypadek pierwszy tyczył się 30-letniego wieśniaka z okolic Krakowa, który w r. 1891 zgłosił się na oddział ś. p. Prof. Obalińskiego o poradę z powodu niemożności oddawania stolca. Wejrzenie i stan ogólny chorego były tak dobre, że już na pierwszy rzut oka nie można było myśleć o żadnej chorobowej przyczynie niedrożności przewodu pokarmowego. Badanie przez odbytnicę pojedyncze i zestawione przez powłoki brzuszne w uśpieniu chloroformowem wykryło ciało obce, tkwiące poza zwieraczami rzyci, a zatykające szczelnie odbytnicę. Wydobyto natychmiast rzeczone ciało, którem był kołek drewniany, obły, u końca dośrodkowego nieco przycięty, 20 cm. długi, a 5 cm. w średnicy mający. Po usunięciu kołka i mas kałowych, w miernej ilości nad nim zgromadzonych i po zaopatrzeniu odpowiedniem opuścił chory jeszcze tego samego dnia szpital. Ani zewnętrznie, t. j. koło odbytu, ani wewnętrznie nie stwierdzono żadnych obrażeń. Zapytywany, w jaki sposób kołek wniknął do odbytnicy, milczał chory uporczywie, pozostawiając otwarte pole do domysłów.
Więcej zajmującym był przypadek, leczony w Tarnowie. Dnia 19. czerwca b. r. zgłosił się do tamtejszego szpitala rolnik z okolicy, liczący lat 35, żonaty, z podaniem, że poprzedniego dnia spadł ze schodów drabinowych tak nieszczęśliwie, że wbił sobie w odbyt kołek drewniany. Użalał się przytem na niemożność oddawania stolca i moczu, wzdęcie, bole brzucha i trudność przy chodzeniu. Badanie zaraz dokonane stwierdziło: Mężczyzna silnie zbudowany i dobrze odżywiony, o tętnie przyśpieszonem, 104 uderzeń w minucie, o ciepłocie 37°C. Z otworu stolcowego wystawał na 10 cm. kołek drewniany z miękkiego drzewa, z grubsza ociosany, grubości dobrej laski, bardzo mało ruchomy, którego dalszy ciąg dawał się wyraźnie wymacać przez powłoki brzuszne w okolicy lewego podbrzusza. Wobec tego, że kołek przez pociąganie ostrożne nie dał się wydobyć, zapytano chorego, jakiby był kształt dośrodkowej, t. j. w odbytnicy ukrytej części kołka, lecz ten albo w istocie nie umiał lub też nie chciał jej opisać. Dopiero zapomocą ruchów obrotowych z podsuwaniem ręcznem mięśni odbytu w sposób, podobny do używanego przy wytaczaniu się rodzącej główki płodu celem ochrony krocza, wydobyto ów kołek z odbytnicy. Kołek ten, w całości 29 cm. długi, ma kształt drewnianego młotka, t. j. posiada u końca, który tkwił w odbytnicy, głowę walcowatą, 10 cm. długą, 18⋅5 cm. w obwodzie, a 6 cm. w średnicy mającą, przechodzącą wskutek prymitywnego ociosania w trzon, również walcowaty, 19 cm. długi, 8 cm. w obwodzie liczący. Kołek ten, zwalany kałem, tkwił zatem głową swą, 10 cm. długą i sąsiednią częścią trzonka, 9 cm. długą, razem na 19 cm. głęboko w odbytnicy, a sterczał na zewnątrz obwodową częścią trzonu, 10 cm. długą. Zewnętrznie, t. j. koło odbytu nie stwierdzono żadnych obrażeń, toż samo i wewnętrznie. Chory nazajutrz gorączkował do 38°C, na trzeci dzień był już przecież zupełnie zdrowy tak, że mógł szpital opuścić.
Zanim przejdę do omówienia powyższych przypadków, pozwolę sobie przytoczyć z dostępnego mi piśmiennictwa opisy podobnych przypadków, gdyż większa ich liczba dozwoli łacniej na wyświetlenie ich niepewnej genezy.
Hyrtl (1) podaje za F. Evem (2) szereg przypadków. Do Dra Realli w Orvieto zgłosił się, na swoje nieszczęście, jak słusznie zauważa Hyrtl, biedny wieśniak, który snać przyciśniony nędzą wpadł na obłędny pomysł zatkania sobie drewnianym korkiem odbytu w przekonaniu, że jeźli dołem nic ubywać zeń nie będzie, nie zajdzie potrzeba wprowadzania od góry. Korek utkwił za głęboko w odbytnicy i wywołał gwałtowne przypadłości. Realli wykonał gastrotomię w celu dobycia korka z odbytnicy! W przypadku Tuffeta wsunął sobie 46-letni mężczyzna jajowatą, sporą tytonierkę do odbytnicy, a gdy mu ją wydobyto, przybył wkrótce potem ponownie z prośbą o wydobycie mu z tego samego miejsca drewnianego kubka. Gdy się nie udało kubka wydobyć korkociągiem (!), przewiercono jego dno, a przez otwór ten usunięto znaczne masy kału. Po miesiącu cierpień nastąpiła śmierć nieszczęśliwej ofiary. Inny mężczyzna wsunął sobie do odbytu dwa cale szeroki tygiel do konfitur. Do jednego ze szpitali paryskich zgłosił się 60-letni starzec z podaniem, że mu w odbycie utkwiła kanka od lewatywy. Tymczasem zamiast kanki wydobyto mu z rzeczonego miejsca futerał bukszpanowy (affiquet de buis), poczem zawstydzony starzec zbiegł zaraz ze szpitala. Pewien służący wsunął sobie do odbytu szklankę do szampańskiego wina, rzekomo celem uśmierzenia biegunki. Szklankę, która utkwiła w zgięciu esowatem odbytnicy, usunięto przez laparotomię. W przypadkach, zestawionych przez F. Evego, wydobyto z odbytnicy i odbytu mężczyzn monety, pierścienie, kamyki, korki, flaszkę na wódkę, strzykawkę do cewki moczowej, obcęgi szewskie, u zbrodniarzy flaszki z trucizną, pilniki i t. d. W przypadku Désormeauxa (3) usunięto z odbytnicy pewnego mężczyzny flaszkę zapomocą kleszczy porodowych. Schauenstein (4) widział w klinice Dumreichera w Wiedniu pewnego mężczyznę, któremu wydobyto z odbytnicy około półlitrową flaszkę od wina. Chory nie chciał wyjaśnić, w jaki sposób flaszka tam się dostała. Sheild (5) wspomina o 60-letnim mężczyznie, któremu wydobył garnek z odbytu drogą operacyjną. W dalszym ciągu opowiada on o górnikach w Chile, którzy w odbytnicy ukrywają spore kawały srebra. Wreszcie podaje on, że w kopalniach w Kimberley otrzymują pracujący tam kafrowie po robocie na przeczyszczenie, przyczem w kale ich znajduje się nieraz okazy kosztownych i sporych dyamentów. W przypadku Scherenberga (6) tkwiła w odbycie mężczyzny pompa tłocząca, używana do nadymania węży gumowych na kołach rowerów. Do Dra Vrabeka (7) zgłosił się o poradę 40—45-letni mężczyzna z podaniem, że rzekomo za radą znajomych wsunął sobie do odbytu z powodu świądu kawałek osełki do ostrzenia noży. Zapomocą kleszczy do tamponów usunął Vrabek z odbytnicy, jak sam dodaje, niewątpliwie biernego pederasty, nie kawałek, lecz całą, 24 cm. długą osełkę. Podobnym do poprzedniego był przypadek, opisany przez Curt Dietscha (8). Mężczyzna 39-letni zgłosił się do Dietscha z podaniem, iż od dwóch dni tkwi w jego odbytnicy flaszka z oliwą, która mu się przypadkowo tam wśliznęła w chwili, gdy usiłował sobie wlać oliwę do otworu stolcowego. Badanie stwierdziło okrągły, ziejący otwór stolcowy, a 5 cm. wyżej niego dno flaszki, której główkę można było wymacać przez powłoki brzuszne. W uśpieniu wydobyto flaszkę 18⋅5 cm. długą, o podstawie mierzącej 5 cm. w średnicy. Badany był nieżonaty i nie okazywał nigdy skłonności do kobiet. W przypadku Whithea (9) chodziło o ciało obce, 25 cm. długie, około 4⋅5 cm. szerokie, które sobie pewien mężczyzna wprowadził do odbytnicy rzekomo w celu obudzenia leniwej peristaltyki jelit! Ponieważ ciało obce w sposób niezamierzony skryło się całkiem w odbytnicy, przeto musiano je dobyć kleszczami. White sądzi, że w przypadku tym istniał podkład seksualny.
Wyjątkowym, a od wymienionych całkiem odbiegającym był przypadek Marchettiego (10). Pewien student z Getyngi wprowadził prostytutce do odbytnicy ogon świński. Wydobycie tego niezwykłego ciała obcego natrafiło na przeszkodę ze strony szczeci, która się przy pociąganiu ogona wbijała w ściany odbytnicy. Dopiero po wprowadzeniu rury poprzez ogon wydobyto go zapomocą uwiązanej do niego nici.
We wszystkich zestawionych tu przypadkach z wyjątkiem przypadku Marchettiego dostały się ciała obce do odbytnicy nie z winy drugiej osoby, nadto wszystkie te przypadki, znowu z wyjątkiem przypadku Marchettiego, tyczyły się mężczyzn bądźto w sile wieku, bądź starców. W 5 przypadkach nie dali chorzy żadnego wyjaśnienia co do sposobu, w jaki ciało obce wnikło do odbytnicy, jednak rodzaj ciał obcych, z niej wydobytych (kołek, tytonierka, kubek drewniany, flaszka, garnuszek, pompa tłocząca do roweru) pozwala już dostatecznie domyślać się sposobu wniknięcia ich do odbytnicy. W pozostałych 7 przypadkach, w których niemniej niezwykłe wydobyto ciała (rodzaj młotka drewnianego, futerał bukszpanowy, szklanka z wina szampańskiego, osełka, flaszka z oliwą) wprawdzie podali chorzy sposób dostania się tych ciał do odbytnicy i cel ich wprowadzenia, jednak podania te, wprost fantastyczne, nie mogą budzić żadnej wiary. I tak w drugim moim przypadku (z Tarnowa) nie można ani na chwilę uwierzyć, aby tak obszerna pałka dostała się do odbytnicy wskutek upadku ze schodów bez równoczesnego, a choćby nawet mniej znacznego zranienia najbliższego sąsiedztwa otworu stolcowego. Również nie podobna dać wiary podaniom, aby przy wlewaniu oliwy z flaszki do odbytu, flaszka przypadkowo miała tam wniknąć, lub aby ktoś w celu wstrzymania u siebie biegunki wprowadzał kielich szampański do odbytu i t. d. Gdyby przedmioty, wydobyte w tych przypadkach, przedstawiały znaczną wartość, jak n. p. dyamenty lub bryły srebra w przypadkach Sheilda, to byłby zrozumiałym cel ich ukrycia w odbytnicy, wiadomo bowiem, że odbytnica, a podobnie i pochwa odgrywają u złodziei, zbrodniarzy i innych do podstępu uciekających się osób rolę tajemnego schowka. Ukrywają oni tam albo przedmioty wartościowe, w niedozwolony sposób nabyte, lub przedmioty, które z różnych przyczyn usiłują ukryć lub przemycić, n. p. ważne corpora delicti. Tak n. p. w jednym znanym mi z własnego doświadczenia przypadku przemycała młoda dziewczyna w swej pochwie flaszeczki z morfiną dla swego kochanka-morfinisty, pozostającego w zakładzie celem odzwyczajenia go od nałogu. Ponieważ przed dopuszczeniem jej do kochanka przeszukiwano jej kieszenie, wpadła na pomysł ukrycia morfiny w tem droższem dla miłego miejscu, w którem argusowe oko lekarza potrafiło ją dośledzić.
Już Hyrtl, omawiając ciała obce w odbytnicy, powiada, że mogą one przez przypadek lub lubieżność tam się dostać. König (11) w tej samej sprawie tak się wyraża: »päderastische Gelüste spielten bei solchen Versuchen zuweilen mit«. Zdaniem Schauensteina pozostaje wprowadzanie ciał obcych do odbytu po największej części w związku z nawykowem samcołóztwem. Wreszcie pisze Moll (12), że mężczyźni, skłonni do biernego samcołóztwa, oddają się często od wczesnych lat młodości samogwałtowi, podejmowanemu nieraz w ten sposób, »ut aliquod instrumentem in anum immitant«.
Przywiedzione już poprzednio okoliczności, że tak w moich dwóch, jak i w zestawionych z piśmiennictwa przypadkach chodziło tylko o mężczyzn, że ciała obce, w ich odbytnicy znalezione, nie mogły w istocie w sposób przypadkowy tam wniknąć, że bądźto nie umiejąc się zdobyć na wykręt, woleli ze wstydem przemilczeć o przyczynie i celu wprowadzenia sobie tych ciał do odbytu, bądźteż zdobywali się na nieudolne, tem samem niewiarygodne wykręty, że w jednym z przypadków (Tuffeta) ten sam mężczyzna dwa razy w krótkim czasie ciało takie sobie wprowadził, że wreszcie w innym znowu przypadku (Dietscha) chory był nieżonaty i nie objawiał nigdy skłonności do kobiet, dowodzą, że we wszystkich tych przypadkach przyczyna i cel wprowadzenia sobie ciała obcego do odbytu były jednakie, t. j. że był nim popęd do samcołóztwa, który w braku właściwego przedmiotu, wynikającym z nieświadomości lub niemożności znalezienia go, lub wreszcie z obawy przed karną odpowiedzialnością skłonił ich do tej szczątkowej — sit venia verbo — formy pederastyi. Dwa przezemnie podane przypadki zasługują nadto z tego względu na uwagę, że tyczą się rolników, mieszkańców wsi i to młodych, u których niepodobna przyjąć przesytu w zwykłym sposobie zaspakajania popędu płciowego i stąd wynikłej rozpusty. Przypadki te zdają się niewątpliwie przemawiać za zapatrywaniem tych autorów, którzy popęd do samcołóztwa uważają za wrodzony, lub też za patologiczny.
Byłoby wskazanem, aby lekarze w podobnych przypadkach starali się uzyskać od chorych, zgłaszających się do nich z ciałami obcemi w odbytnicy, bliższe dane co do ich życia płciowego.




Już w czasie druku tego przyczynku doniósł mi Dr Justyn Karliński o dwóch przez siebie spostrzeganych przypadkach ciał obcych w odbytnicy, za co mu na tem miejscu serdecznie dziękuję. Pierwszy z tych przypadków tyczył się pewnego urzędnika, który rzekomo celem wyleczenia się z biegunki wsunął sobie do odbytnicy ćwierć zwykłej cegły. Cegłę tę usunął mu przy pomocy nacięć zwieracza odbytu w krakowskiej klinice chirurgicznej Dr H. Schramm, ówczesny I. asystent, przy asystencyi Dra R. Trzebickyego i Dra J. Karlińskiego. Dr Schramm wyrazić miał przypuszczenie, że chory musi być pederastą. Drugi przypadek miał Dr Karliński sposobność badać w Konjicy w Hercegowinie. Zgłosił się wówczas do niego 40-letni silny mężczyzna, który nie mógł stać prosto i żalił się na silne bole w odbytnicy. Podał on, że gdy różne stosowane przezeń leki celem spędzenia tasiemca nie odniosły skutku, usłuchał porady jednej znachorki. Stosownie do jej rady wprowadził sobie do odbytnicy flaszkę szklanną o pojemności ⅛ litra, do której wlał nieco ogrzanej przedtem mieszaniny miodu, oliwy i okowity. Wedle słów znachorki miał zapach tej mieszaniny przynęcić do flaszki tasiemca. Tymczasem przez nieostrożność wsunął sobie chory flaszkę za głęboko tak, iż ugrzęzła ona w odbytnicy, a palec badający natrafiał na jej dno 10 cm. powyżej zwieracza odbytu. Chory ten nie zgodził się na krwawy zabieg i zmarł w 5 dni po uwięznięciu flaszki. Przy sekcyi znaleziono flaszkę już w pętli esowatej, stwierdzono zgorzel uciskową ściany jelita i zapalenie otrzewnej.
W końcu muszę tu dodać, że w starożytnych Atenach istniała kara na cudzołożników, która na tem polegała, iż wyrywano cudzołózcy włosy około odbytu, następnie nacierano odbyt ciepłym popiołem, w końcu wbijano do odbytnicy rzodkiew. Wykonanie całego tego zabiegu określa słowo: ῥαφανῖδόω[1]. Czytamy o tem w komedyi Arystofanesa »Chmury«, w której rzecznik prawy w te się odzywa słowa:

»Lecz gdy w rzyć mu wbiją rzodkiew
i popiołem natrą wrzącym,
Jakiż fortel najdzie wtedy,
by nie zostać wielką rurą?[2]

Ten sposób kary na cudzołozców znany był podobno i u ludu naszego. Gorącą rzepę miano cudzołozcy wtłaczać do odbytnicy, a od zabiegu tego ma się wywodzić pochodzenie słowa »wrzepić«.
Piśmiennicwo. 1) Handbuch d. topogr. Anatomie. Wien 1882. II. Str. 156.— 2) Tamże. — 3) König: Lehrb. d. spec. Chirurgie. Berlin 1885. II. — 4) Lehrb. d. gerichtl. Med. Wien 1875. Str. 158. — 5) A remarkable case of foreign body impacted in the rectum. The Lancet 1901. — 6) Münch. med. Wochens. 1902. Nr 37. — 7) Časopis lék. českých 1903. Nr 36. — 8) Fremdkörper im Rectum. Deuts. med. Wochens. 1904 Nr 8. — 9) Virchow’s Jahresber. 1905. — 10) Ad 1) l. c. — 11) L. c. ad 3. — 12) Die konträre Sexualempfindung. Berlin 1893. Str. 143.


Osobne odbicie z »Przeglądu lekarskiego«, 1907, Nr 49.
Kraków, 1907. — Drukarnia Uniw. Jagiell. pod zarządem J. Filipowskiego
Prof. Dr L. Wachholz.





  1. Pape: Griechisch-deutsches Handwörterbuch.
  2. Chmury. Przekład Ed. Cięglewicza. Kraków 1907.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Leon Wachholz.