[459]
Z NAD DNIEPRU.
Spływa wieczór, ciche chwile ukojenia niesie —
Jeszcze róże na błękitach, jeszcze złoto w lesie,
Jeszcze walczy dzień ze zmierzchem, ale zmierzch zwycięża,
Róże bledną, złoto gaśnie, słońce oko zwęża,
Zaszumiały drzewa sennie, płyną szepty drżące:
Zaszło słońce, zaszło słońce, nasze dobre słońce!
Teraz mary się wysuną, wyjdą z uroczyska,
Do wrót domów, do ścian domów przytulą się zblizka
Zastukają w szyby okien, cicho drzwi podważą,
Przed oczyma ludzi staną niewidzialną twarzą,
Do serc wsączą, do dusz wsączą ciche przerażenie,
Owe mary, owe widma, owe blade cienie.
»Co tam plączesz w palcach swoich?« — «Sieć rybaczą plączę —
Będzie długa, będzie mocna, niech ją tylko skończę —
Rzucę w głębie fal dnieprowych — zacięży jak ołów,
Noc pogodna, toń spokojna, opłaci się połów!...
Nim raz wtóry sieć zapuszczę w cichą głąb dnieprową:
Kupię matce czepiec nowy, żonie suknię nową!«
— »Idź, rybaku, rzucaj siecie! Duszki-latawice
Zmienią fale, ciche fale w drżące błyskawice —
Gromadami ryb napędzą, że łódź twoja wiotka
Srebrnołuskie, złotołuskie a skrzeliste spotka —
Ciesz się, żono, w sukni nowej i matko w kornecie —
Śpiesz rybaku! lecim z tobą!... śpiesz zarzucać siecie«.
— »Co tam robisz chłopcze młody?« — »Fujarkę z wierzbiny —
Dudka dla mnie, piosnka będzie dla mojej dziewczyny.
Wszystkie mary, sny, pragnienia, wszystkie niepokoje,
Całą swoją miłość włożę do tej pieśni swojej.
[460]
Gdzie kalina koralami schyla się ku ziemi,
Przyjdzie dziewczę przywołane, z oczyma czarnemi —
Nocy późnej się nie zlęknie, ciszy się nie zlęknie:
»Musisz bardzo kochać — powie — gdy tak śpiewasz pięknie!«
— »Śpiewaj, chłopcze, swej dziewczynie — dopomożem tobie,
Do jej ucha szeptać będziem w owej nocnej dobie:
»Jak gra pięknie! jak gra pięknie!...« Dziewczę się rozczuli:
Twojej piosnki słuchać będzie, innego utuli«.
Szumi, pieni Dniepr głęboki, z porohami gada,
Z jękiem fala z głębin wstaje, z jękiem w głąb zapada —
Noc pogodna, toń spokojna gwiazd tysiącem świeci,
Niema jeno piosnki chłopca, ni rybaczej sieci.
Wschodzi księżyc ponad stepy, tajemniczo wschodzi;
Tu na rzece się kołysał mały listek łodzi...
Wyszedł wyżej, promyk rzucił do leśnej gęstwiny:
Tędy płynął dźwięk fujarki biednego chłopczyny!
Gdzieżeś, piosnko? Gdzieś rybaku?... Wszędzie pustka głucha —
Ryb trzepocą korowody, piosnki nikt nie słucha —
Jeno duszki-latawice biją w śmiechy gwarne,
Jeno rozparł krzyż ramiona duże, straszne, czarne!
|